Obudziły mnie poranne promienie słońca, które świeciły mi prosto w oczy. Wszystko było skąpane w złotawej poświacie. Otaczające kolory zapraszały do wstania z łóżku. W takiej scenerii wszystko to czego doświadczyłam wczoraj wieczorem wydawało się złym snem, ale tak niestety nie było.
Do późnej godziny Elena próbowała mnie uspokoić i wyjaśnić jak najwięcej rzeczy. Wiem już, że wampir nie może wejść do domu mieszkalnego bez wyraźnego zaproszenia właściciela. Wampiry potrafią się szybko przemieszczać, mają wyostrzone zmysły i są niewiarygodnie silne. Do tego potrafią hipnotyzować ludzi i zmieniać się w zwierzęta nocne. Zabić może ich tylko drewniany kołek wbity w sam środek serca lub słońce, ale tego drugiego nie boją się bracia, ponieważ mają zaczarowane pierścienie. Zranić może ich werbena, czyli zioło, która chroni też przed hipnozą. Mam ją umieszczoną w bransoletce. Okazało się też, że Carolina też jest wampirem, a Bonnie wiedźmą. Alaric oprócz nauczania młodzieży w miejscowym liceum, jest też łowcą wampirów. Tyler też nie jest człowiekiem, tylko wilkołakiem. Jednak najgroźniejszy z nich wszystkich jest Damon i jego przyjaciel , pierwotna hybryda, która pojawiła się w miasteczku z powodu Eleny.
Szatynka jest sobowtórem niejakiej Katherine – wampirzycy, która przemieniła braci Salvatore. Wszystko było tak poplątane i jednocześnie niemożliwe, że napawało mnie strachem.
Miałam ochotę zagrzebać się w pościeli i nie wstawać. Puchowa forteca dawała mi odrobinkę bezpieczeństwa. Najlepszym wyjściem z tej sytuacji byłby powrót do domu, ale oznaczałby on moja porażkę. Totalnie nie wiedziałam, co mam robić.
Ostatecznie wygrzebałam się z łóżka. Nie mogłam tu zostać do końca życia. Wzięłam ciepły prysznic i ubrałam się w czarne rurki i granatową bluzę. Ruszyłam wolno w stronę kuchni uważnie rozglądając się po pensjonacie. Co chwile sprawdzałam, czy na moim nadgarstku nadal jest bransoletka.
W końcu wkroczyłam do kuchni, w której przy stoliku siedział zielonooki sącząc coś z kubka. Wzdrygnęłam się na samą myśl brunatnej cieczy, która mogłaby się tam znajdować.
- Cześć – powiedziałam zdobywając się na słaby uśmiech. Szatynka tłumaczyła mi wczoraj, że jej chłopak nic mi nie zrobi i z całą pewnością mogę mu ufać.
- Cześć, Amelia. Jak się spało? – zapytał ciepło się uśmiechając.
- Dobrze – odpowiedziałam wciskając do kieszeni drżące dłonie.
Powili ruszyłam w stronę lodówki, aby znaleźć sobie coś do jedzenia. Zdecydowałam się zrobić kilka kanapek. Jednak pomysł okazał się zupełnie niewykonalny. Ręce trzęsły mi się tak, że ledwo zdołałam posmarować chleb masłem.
- Daj nóż. Ja zrobię ci kanapki – powiedział szatyn.
- Dam sobie radę – powiedziałam.
- Wiem, ale obawiam się o twoje ręce. Nie chce żebyś wyszła stąd bez palca – zażartował.
Oddałam mu posłusznie przyrządy i zasiadłam na krześle zerkając na kubek stojący na stoliczku. Uderzyła mnie woń kawy. Mimowolnie odetchnęłam z ulgą.
Nie długo później pojawiły się przede mną trzy kanapki z szynką i pomidorem oraz świeża kawa.
- Dziękuje – powiedziałam.
- Nie masz za co. Mam nadzieję, że będą ci smakować.
Wgryzłam się w pierwszą kanapkę, które była naprawdę dobra.
- Część młodzieży! – usłyszałam nagle za sobą i omal nie zadławiłam się kęsem kanapki.
- Witaj, bracie – odpowiedział mu Stefan.
Ja miałam na tyle ściśnięte gardło, że nie mogłam przełknąć jedzenia, a co dopiero odpowiedzieć na przywitanie. Odłożyłam kanapkę na talerz i wstałam biorąc w ręce kawę.
- Już nas opuszczasz? – zapytał arogancki głos. Widziałam, że jego właściciel zbliża się do mnie. Posłałam pełne przerażenia spojrzenie szatynowi. Jednak on w odpowiedzi uśmiechnął się tylko pokrzepiająco.
Powoli opadłam powrotem na siedzenie kuląc się i napinając mięśnie. Damon delikatnie przysiadł się obok na krześle, a w ręku trzymał kryształową szklankę, w której znajdował się złotawy płyn. Po zapachu można było jednoznacznie stwierdzić, że to alkohol.
- Nie jesz? – zapytał ironicznie się uśmiechając.
- Nie jestem głodna – odpowiedziałam roztrzęsionym głosem.
Na co on zareagował szerszym uśmiechem i porwał mi jedną z kanapek.
- Tak się zastanawiam, czy może miałabyś ochotę poznać mojego przyjaciela? – powiedział jedząc z grymasem niezadowolenia
- Dziś mam zajęty cały dzień! – powiedziałam chyba nie co za szybko.
- A kto mówi coś o dniu? Zdecydowanie wole noce… - powiedział jakby rozmarzony i odłożył nagryzioną kanapkę na miejsce.
Szybkim ruchem wstałam od stołu i upiłam łyk kawy.
- Przepraszam, że opuszczę miłe towarzystwo, ale muszę jechać do lakiernika, bo pewien KRUK zarysował mi karoserię – powiedziałam nie wiele myśląc.
- Kocham te ptaki – powiedział rozbawiony Damon.
- Poczekaj zabiorę się z tobą do centrum – rzucił krótko Stefan i już szliśmy w stronę wyjścia.
Przez całą drogę nie rozmawialiśmy ze sobą prawie wcale, po za uprzejmym wzmiankami o pogodzie. W moich myślach kołatała mi się myśl, że ja tu nie mogę zostać. Nikomu nie mogę ufać.
Dopiero burczenie w brzuchu przywróciło mnie do rzeczywistości. Przez bruneta nie udało mi się nic zjeść, więc podwiozłam Stefana do Eleny i ruszyłam w stronę ,,Grilla’’.
W miejscowym barze nie było tłoczno z powodu wczesnej godziny, ale na moje szczęście nie widziałam nikogo z paranormalnego świata. Usiadłam w rogu sali i zrzuciłam z głowy kaptur.
- Cześć! Co podać – usłyszałam znajomy głos.
- Hej, Matt. Tak , chce dużego hamburgera i cole – powiedziałam z lekkim uśmiechem.
Chłopak zabawnie zasalutował i poszedł.
W moich myślach niespodziewanie pojawił się mój zmarły chłopak. Nie pomyślałam po wypadku, żeby wierzyć w moje wspomnienia. Może jest szansa, aby pomścić jego śmierć i dowiedzieć się czemu żyje? Jednak mam znikome szanse na odnalezienie napastnika, a co dopiero na zabicie go. Może powinnam zrezygnować i wrócić do domu?
Wtedy drzwi od ,,Grilla’’ otworzyły się z małym skrzypnięciem, a w nich stanął mój czarnowłosy wróg i pewny siebie blondyn.
- Smacznego – usłyszałam głos Matta.
Chyba zauważył, że jestem nieobecna, bo poszedł za moim wzrokiem. Przełknął głośno ślinę, co było dowodem, że zapewne to ta straszna, nieśmiertelna hybryda.
- Z czasem jest łatwiej – powiedział nagle chłopak i ruszył do stolika wampirów.
Naciągnęłam na głowę kaptur i zabrałam się za jedzenie.
Po kolejnym kęsie spojrzałam na stolik moich wrogów. Napotkałam parę stalowych oczu.
Czarnowłosy znacząco spoglądał na bułkę w moich rękach , powstrzymując głośny śmiech. Spuściłam oczy i szybko dokończyłam jedzenie.
Kiedy w końcu je skończyłam pędem wypadłam z baru.
Jedno jest pewne. Nie mogę z nimi dłużej mieszkać, bo oszaleje! Wsiadłam w samochód i ruszyłam do mojego przyszłego domu. Niestety moje modły nie zostały wysłuchane. Remont potrwa jeszcze przynajmniej półtora tygodnia. No to już po mnie…
Pod wieczór zajechałam do lakiernika, który bardzo podejrzliwie patrzył na zadrapana przy lusterku. Tłumaczyłam mu, że to jakieś dziecko się nudziło. Miałam zostawić auto do jutra u niego.
Pięknie i jak ja teraz wrócę do domu? Włożyłam ręce do kieszeni i ruszyłam w stronę pensjonatu. Robiło się co raz ciemniej ,a na myśl spacerku po lesie robiło mi się niedobrze. Szłam co raz szybszym krokiem. Po pewnym czasie już niemal biegłam, aż stanęłam przed ścianą drzew. Ostatni odcinek do domu musiałam pokonać właśnie przez las. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam nasłuchując niepokojących dźwięków. Niestety spokojem zbyt długo się nie nacieszyłam, ponieważ nagle coś z głośnym świstem przeleciało mi nad głową i przysiadło na gałęzi dębu. Mimo że było ciemno to pióra ptaka, który przed chwilką mnie zaatakował, lśniły w świetle księżyca. Tak zdecydowanie to był ,, mój ulubiony ‘’ kruk.
___________________________________________________________________________
Rozdział dedykuje Kaśce, za nasze nocne rozmowy ;*
Mam nadzieję, że wam się podobało…
Czytajcie i komentujcie.
Pozdrawiam ;*
Super, super :D.
OdpowiedzUsuńJa bym chyba oszalała otoczona przystojnymi wampirami i hybrydą *-*. Mmmm ;>.
Damon <3
Czekam na następny <3
oooo nasz Damonek <3 "ulubiony" kruk :D co będzie w drodze powrotneej ? Błagam, pisz szybko ! ;*
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńNa reszcie sporo Damona. Czekam na next
"Ulubiony kruk", jakże ja kocham te słowa^^ Biedna, prawie się zabiła jedząc kanapkę! Niedobry Damon! :D
OdpowiedzUsuńEch, coś mi się zdaje, że irytowanie Ameli, od teraz będzie ulubionym zajęciem Damona:D
Pozdrawiam^^
Dziękuje za dedykację :* i żartowałam z tym w czasie naszej rozmowy:*. Rozdział świetny. Też tak uważam że Damon będzie teraz ciągle irytował Amelie. Jestem ciekawa co wymyśli. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńREWELKA;) Ach, jak ja kocham takiego aroganckiego Damona...:) Kiedy następny rozdział??
OdpowiedzUsuńSuper! po prostu kocham Damona ♥ "cześć młodzieży", "kocham te ptaki" ♥ biedna Amelia, wpadła w oko Damonowi? ;D biedna? szczęściara! ;> xd
OdpowiedzUsuńdobra, mogłabym jeszcze pisać i pisać o Damonie, no ale. ;P
Czekam na nn ;)
Pozdrawiam ;*
Oj, Oj. Damon i jego PRZYJACIEL Klaus?! To będzie wybuchowa mieszanka :D
OdpowiedzUsuńZastanawiam się kiedy irytowanie Amelii przerodzi się w coś na styl podrywania. Może kiedy wreszcie jakoś się ze sobą oswoją. No i ciekawe kto w końcu zabił Ericka i czy Amelia poradzi sobie z rozwiązaniem tej zagadki...
No w końcu to nie musi byc Damon. Może Klaus? xd
Zobaczymy. ;]
Rozdział jak zwykle genialny nic dodac, nic ując. ;)
Pozdrawiam ;* i czekam na następny
Boski rozdział. ; )
OdpowiedzUsuńhttp://carmendante.blogspot.com/
Na Godzinie Potępionych pojawił się Prolog. Zapraszam!
OdpowiedzUsuńgodzina-potepionych.blogspot.com
o kurcze, świetny rodział:)
OdpowiedzUsuńhttp://just-love-me-4ever.bloog.pl/
Zapraszam do siebie na 1 rozdział.
OdpowiedzUsuńgodzina-potepionych.blogspot.com
Nowy rozdział na http://czarny-krag.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam i pozdrawiam^^
Damon, to był on! ja to wiem. Boże, on się nad nią znęca. jest zupełnie taki, jak w pierwszym sezonie pamiętników. taki arogancki, bezczelny, takiego go kocham!
OdpowiedzUsuń