poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 4

Kolejny dzień przywitał mnie deszczem. Czasem miałam wrażenie, że to on płacze za mnie, bo ja już nie potrafię. Tak jak gorące łzy spływające po policzkach, tak i krople deszczu na szybie wprawiają mnie w smutek, ale i dają mi pewnego rodzaju energię do przetrwania kolejnych godzin.
Z tego powodu od razu po przebudzeniu wyskoczyłam z łóżka, zabierając po drodze bieliznę, ciemno niebieskie jeansy i kolejną czarną bluzę, weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wysuszyłam włosy. Pierwszy raz od ponad miesiąca było mi szkoda związywać moje brązowe włosy. W końcu po chwili zastanowienia zdecydowałam się je przerzucić na jeden bok i narzucić na głowę kaptur. Złapałam jeszcze torbę, do której włożyłam dokumenty potrzebne do szkoły, telefon, kluczyki i okulary oraz założyłam czarne trampki na nogi.
Wyszłam na cichy korytarz, na którym było ciemniej niż w nocy. Wszystkie drzwi były zamknięte, a lampy pogaszone. Za moim pokojem był tylko jeszcze jeden, jednak najbardziej korciło mnie zajrzeć do pokoju Stefana. Ten chłopak miał w sobie coś dziwnego i te zapewnienia o pomocy w razie dziwnego wypadku intrygowały mnie na tyle, że musiałam się zganić w myślach. Czy ja już zwariowałam? Jak mogę podejrzewać o wampiryzm zwykłego chłopaka?!
Szybszym krokiem przeszłam przez korytarz i zbiegłam po skrzypiących schodach. No właśnie te schody… Wcale nie słyszałam ich kiedy to teoretycznie szedł po nich Salvatore. Nie! Stop! Wystarczy tych podejrzeń.
Już w pełni opanowana wkroczyłam do salonu, gdzie siedziała Elena wraz ze swoim chłopakiem. Kiedy mnie tylko zobaczyła niemal rzuciła się na mnie.
-Cześć Amelka! Jak się spało?
-Hej gołąbeczki! – Puściłam do nich oczko. – Spało mi się naprawdę dobrze – powiedziałam z uśmiechem.
-To dobrze. Jakie masz plany na dziś?
-Hm… Na razie zjeść duże śniadanie, a potem muszę zobaczyć jak idą prace w moim nowym domu i odwiedzić szkołę. Został tylko tydzień do rozpoczęcia roku szkolnego. Chyba czas się zapisać do niej – powiedziałam z miną męczennika, co wywołało śmiech zgromadzonych.
-A wieczorem? – dopytywała się dalej brązowooka.
-Jak na tę chwilę raczej żadnych – odpowiedziałam ostrożnie.
-To idealnie! – Elena klasnęła w dłonie. – Wieczorem mamy zamiar zrobić mały seans filmowy. Przyjdzie kilka naszych znajomych. Większość już poznałaś. Mam nadzieję, że posiedzisz z nami? – zapytała z nadzieją w głosie.
-Myślę, że tak – odpowiedziałam z trochę wymuszonym uśmiechem, bo tak naprawdę nie miałam ochoty na żadne imprezy. Jednak co innego zaprzątało mi teraz głowę. Gdzie oni chcą oglądać  filmy, skoro nigdzie nie ma telewizora? Wtedy zobaczyłam nowy element na ścianie obok kominka. Wyglądało to komicznie. W pokoju przypominającym muzeum, na ścianie wisiał duży plazmowy telewizor.
Stefan poszedł za moim wzrokiem, pokiwał głową znacząco i też zaczął się śmiać. Szatynka natomiast nie zwracając na nas uwagi paplała, jak bardzo się cieszy, że się pojawię. Dopiero po kilku minutach nieco się uspokoiła i pozwoliła mi iść coś zjeść. W końcu odetchnęłam z ulgą. Lubiłam tę dziewczynę, ale ciągłe uśmiechanie się bardzo mnie męczyło. W kuchni panował spokój, więc mogłam szybko zjeść płatki z mlekiem i ruszyć na zwiedzanie Mystic Falls.
Kiedy wyszłam z pensjonatu na werandę,  poczułam zapach deszczu. Od razu lepiej się poczułam. Dom działał na mnie przygnębiająco, bo nie czułam się w nim dość bezpieczna. Rozkoszując się kroplami deszczu podeszłam do auta.
Dobra teraz muszę jakoś wyjechać stąd i trafić do centrum. Wycofałam samochód z podjazdu i znalazłam się na niewielkiej drodze prowadzącej przez las. Jak ja nienawidziłam tego! Z daleka zobaczyłam niedużą sylwetkę panie Flowers, która szła z wypchaną torbą i ogromnym czerwonym parasolem. Pomachałam jej przyjaźnie i ruszyłam na walkę przeciwko moim lękom. Włączyłam radio i odtwarzach płyt z których popłynęły znane mi dźwięki ,,Mrozu’’. Wiem, że większa połowa amerykańskiej ludności nie ma pojęcia o tym świetnym polskim wokaliście, ale mój ojciec – polak zaszczepił we mnie miłość do tego języka. Chciałabym się go nadal uczyć, ale wątpię, żeby w tym miasteczku był jakiś kurs języka polskiego.
Im dalej byłam od pensjonatu tym bardziej wzrastała we  mnie panika. No ładnie, a to właśnie w tym starodawnym budynku nie czułam się bezpieczna, a teraz wróciłabym tam jak najszybciej. Wariatka ze mnie! Czas przejść się do psychiatry. Kiedy już myślałam, że zgubiłam się zobaczyłam znak skrzyżowania, na którym siedział ogromny czarny kruk. Takiego okazu jeszcze nie widziałam, ale to nie on był teraz najważniejszy. Znak pod nim utwierdził  mnie w tym, że zaraz skończy się las, a ja wyjadę na główną drogę.
Kiedy już byłam bezpieczna ruszyłam w kierunku mojego nowego domu. Odruchowo spojrzałam w boczne lusterko i wrzasnęłam, bo siedział na nim ten sam ogromny kruk. Na początku przeraziły mnie jego czarne, paciorkowe oczy i mocny, zakrzywiony dziób, ale potem dotarło do mnie, że to ptaszysko podrapie mi lakier na samochodzie. Szybko zatrzymałam samochód, aby go odegnać, ale kruka już nie było.  Sprawdziłam miejsce gdzie siedział. Na lakierze widoczna była wydrapana, ładnie zdobiona litera ,,D’’. Co to ma do cholery być? Wkurzona wsiadłam do samochodu i z piskiem opon ruszyłam do domu.
Reszta dnia minęła mi dość szybko i bez żadnych dziwnych wydarzeń. Mój nowy dom ma się coraz lepiej i pracownicy mówią, że najpóźniej za dwa tygodnie będę mogła się wprowadzać. W szkole przywitał mnie dyrektor i osobiście wpisał na listę uczniów. Wszystko byłoby doskonale, gdyby nie rysy na moim kochanym aucie. Od kiedy to ptaki umieją pisać? Czy to o takich dziwnych wydarzeniach mówiła Elena i Stefan? W mojej głowie rodziły się co raz nowsze pytania. Cóż, jedno było pewne. Musze poszukać jakiegoś taniego, dobrego lakiernika.
Głodna, zła i zmęczona dojechałam do pensjonatu grubo po szesnastej. Niestety w salonie krzątała się Elena, Caroline i Bonnie. Zawzięcie szykowały małą sale filmową. Przywitały się ze mną ciepło. Dopiero teraz zorientowałam się, ze blondynka ma w sobie coś podobnego do Stefana. Zdziwiona odeszłam od nich pod pretekstem chwilowego odpoczynku.
,,Erick, co tu się dzieje?’’ – pomyślałam zamykając za sobą drzwi mojej sypialni.
Przeczesałam zmoczone końcówki włosów i zmieniłam bluzę na suchą. Tak przyszykowana zeszłam na dół coś zjeść.
-I jak byłaś w szkole? – zapytała krzątająca się po kuchni Elena.
-Tak i nawet dostąpiłam zaszczytu wpisania na listę uczniów prze samego dyrektora – powiedziałam z ironią w glosie, na co szatynka zachichotała.
-A twój dom?
-Podobno za dwa tygodnie będę już tam mieszkać.
kiedy w końcu się najadłam do pensjonatu zaczęło napływać więcej osób. Przyszedł już wcześniej poznany przeze mnie Jermy, Matt, a także Tyler, Jenna i Alaric.
Jenna to ciotka Eleny, a ten ostatni to jej chłopak i nauczyciel historii.
Niespodziewanie wszyscy stanęli przodem do mnie, a Caroline rozpoczęła powitalne przemówienie i wręczyła mały pakunek. Od razu spaliłam buraka i podziękowałam z wymuszonym uśmiechem. Nie lubiłam jak zbyt dużo osób zwraca na mnie uwagę, więc byłam wdzięczna kiedy usłyszałam głos mojego współlokatora.
-Jaka jest tematyka przewodnia dzisiejszego wieczoru? – zapytał Stefano, a wszyscy za wyjątkiem mnie krzyknęli
-Wampiry! – i wybuchęli śmiechem.
Nie wiem co ich tak rozbawiło, ale w odpowiedzi na to szatyn pogroził im palcem i włączył Dracule. Potem oglądaliśmy jeszcze jedną z części ,,Underworld’’ i wszystkie możliwe ,, Zmierzchu’’. W przerwach mogłam porozmawiać z Mattem dzięki czemu nie czułam się tam zbyt obco.  
Prezentem powitalnym okazała się delikatna srebrna bransoletka o dziwnym ziołowym zapachu.
Po dwudziestej trzeciej wszyscy zebrali się do domów, a ja z szatynem wzięłam się za sprzątanie. Byłam dosyć padnięta, ale nie chciałam go zostawiać samego. No może nie do końca. Od jakiejś pół godziny było widać dalekie błyski co zwiastowało nadchodzącą burzę. W sumie to sama nie wiedziałam co mnie bardziej przeraża : zielonooki czy burza.
Kiedy skończyliśmy, nie miałam już wyboru. Ruszyłam wolnym krokiem na piętro, zostawiając szatyna w salonie z książką w rękach. Kiedy stanęłam przed drzwiami do mojego pokoju zauważyłam, że te tuż obok są uchylone. Kiedy błysnęło  w szczelinie zobaczyłam stojącego w środku mężczyznę. Wrzasnęłam jak wariatka i rzuciłam się biegiem na dół.
- Stefan! – krzyczałam już od połowy schodów – Stefan!
Nagle szatyn zmaterializował się tuż przede mną ze zmartwioną miną. Odskoczyłam od niego jak oparzona.
-Co się stało?
-T-Tam n-na g-górze… - jąkałam się
-Amelka spokojnie. Jestem tu przy tobie. Powiedz mi co się stało?
-W pokoju, tym na końcu korytarza, ktoś jest! – powiedziałam płaczliwie.
-Spokojnie. Pojdę sprawdzić, a ty zejdź na dół i poczekaj na mnie, dobrze?
Pokiwałam potakująco głową i trzęsącymi się nogami ruszyłam do salonu.
______________________________________________________________________________
Wiem, wiem ciągły brak Damona, ale już nie długo się pojawi. Obiecuje!
Zapraszam do czytania i komentowania.
Pozdrawiam ;*

10 komentarzy:

  1. Zabić Cię ? Ja chcę Damona. Tu i teraz ♥!
    A w tym pokoju to pewnie był Damoon♥ ? Mam nadzieję ;)
    Błaaagam, dodaj szybko kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehh ten Damon on wiecznie miesza. Mam jednak nadzieję że nie zabije nowej dziewczyny za szybko :D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Damon, najgorzssy wróg lakiernikow. XDDD
    Aa, to był Damon tak?! <3 dawaj szybko nowy rozdział! Z Damonem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, ale gdzie jest Damon!! ;)
    ahh, mój ulubiony moment w tym rozdziale to akcja z krukiem, widać Amelia wpadła naszemu Damonowi w oko, 'wydrapał' jej "D" ;D
    mam nadzieje, że w tym pokoju będzie nasz kochany bohater którego tak wszyscy oczekują ;)
    czekam na nexta ;)
    całusy ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Temat przewodni: WAMPIRY^^
    Rozbroiłaś mnie tym:)
    Ech, gdzie ten słodziak się podziewa? Nie będę ci przunudzać, że chcę Damona, bo to chyba oczywiste^^
    Rozdział cud, miód i orzezki^^
    Ps. U mnie pojawił się 4 rozdział, zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieje ze w kolejnej noce już bedzie Damon , ale mam pytania czy twoke opowiadanie jest pisane na podstawie historii serialu czy może książki . Zycze weny i mam nadzieje ze Damon ppojawi sie baaaaarodzo szybko . Pozdrawiam Sentymentalna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje opowiadanie jest zaczerpnięte i z książki, i z serialu, i z wyobraźni ;D

      Usuń
  7. Mam problem z otwieraniem twojego bloga... Nie wiem dlaczego wyświetla mi się tylko połowa strony ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy akapit - cudo!:)
    Jak to nie było Damona? A ten kruk to co niby? Jak dla mnie Damon:) A i mężczyzna się pojawił na końcu, przypuszczam, że to on... Choć może to duch jej chłopaka? Dobra, nie szaleję z teoriami spiskowymi:)
    Poprawniejszy jakoś ten rozdział:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. A to będzie Damon, ja to wiem, wróżką jestem! Nic dziwnego, w końcu nawet napisał sobie literkę własnego imienia na jej aucie, cóż za skromność. Tak, nie ma to jak wampir oglądający filmy o wampirach ;)

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń