poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 39

Wilki chwilę zdezorientowane zaczęły rozglądać się po pomieszczeniu, aż nagle zaczęły się zmieniać na moich oczach. Zupełnie inaczej niż to było w przypadku Tylera. Przed chwilą stały tam cztery wilki, a już po chwili na tym miejscu stali moi przyjaciele z Los Angeles. Po ich twarzach nie było widać bólu, czy zmęczenia. Byli także całkowicie ubrani. Podnieśli się szybko do pozycji stojącej i patrzyli na mnie z uradowanymi minami. Po chwili szoku rzuciliśmy się sobie w ramiona. Tak strasznie ich mi brakowało. Dopiero po chwili radości przyszedł czas na poważna rozmowę.
- Czyli jednak, on miał rację - rzucił Karol z niechętna miną na nadal stojącego w progu Klausa. - Jesteśmy wilkołakami, a ty naszą Królową, bez względu na to jak to dziwnie brzmi.
Opuściłam smutno głowę, a potem odwróciłam się w stronę hybrydy.
- Niklausie, zapraszam cię do mojego domu - powiedziałam zmęczonym głosem. Miałam nadzieję, ze pierwotny wyjaśni wszystko za mnie. Poczułam na ramionach dłonie Damona. Dobrze, że był przy mnie. Całkowicie o nim zapomniałam. Dopiero co o mały włos nie został przebity kołkiem i stracił dużo krwi.
- Wszystko dobrze, Damon? - zapytałam odwracając się do niego.
- Tak. Nie martw się o mnie - powiedział odgarniając kosmyk moich włosów.
- Dobrze, a więc moi kochani. Wiem, że macie wszyscy wiele pytań, ale uspokójcie się trochę - powiedział z uśmiechem szaleńca na twarzy, Klaus. Był niewątpliwie zadowolony z zaistniałej sytuacji. Wszyscy usiedliśmy wokół stołu tylko hybryda krążyła wokół nas.
- Ok. Jakim cudem uruchomiłam gen? - powiedziałam po chwili milczenia.
- Trafne pytanie - powiedział rozbawiony blondyn - Czy ktoś wie jak to się stało ?
Zapadła cisza, którą przerwało chrząknięcie mojego przyrzeczonego.
- Chyba twoje przerażenie wywołało uruchomienie genu.
- Myślałam, że cię zabił. Przestraszyłam się.
- Tak, wiem, ale spokojnie. Wszystko skończyło się dobrze - powiedział przytulając mnie.
- Dobrze, kochani. Mamy już ustalony jeden fakt. Teraz pytanie do wilczków. Co czuliście podczas przemiany?
Moi przyjaciele popatrzyli się z niechęcią na pierwotnego, nie mając zamiaru odpowiadać.
- Wiem, że to wasz porywacz i go nienawidzicie, ale to wszystko nie jest takie jak myślicie. Potrzebujemy waszej współpracy, a Klaus trochę źle się za to zabrał - powiedziałam.
- Taki jego urok - powiedział, Damon lekko się śmiejąc, widząc jak blondyn rozpościera ręce w niemym uwielbieniu siebie.
- Usłyszeliśmy twoje wołanie jakbyś była przy nas, a potem twój ból i adrenalinę. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w ciele wilka i biegłam z resztą do twojego domu - powiedziała Alice.
- Czuliście jakiś ból?
- Jaki ból? - zapytała Ana.
- Ohh takie tam łamanie kości - powiedział Klaus.
- Nie - odpowiedzieli zgodnie.
- Coś niesamowitego - zachwycił się pierwotny. - Nie czują bólu podczas przemiany i mogą to robić bez pełni księżyca. Pięknie!
- Ok. Ale do czego jesteśmy wam potrzebni? - zapytał dotąd milczący Josh.
- Mamy mały problem z nieśmiertelnym czarownikiem, który chce mnie zabić.
- I twierdzisz, że my ochronimy twój stary tyłek - zapytał wstając z miejsca Karol. Wkurzony Klaus w mgnieniu oka pojawił się za moim przyjacielem i jednym ruchem usadził go z powrotem na miejsce.
- Zrobicie to, jeśli chcecie, żeby wasza Królowa i jednocześnie przyjaciółka przeżyła.
- Jakoś nie uwolniła nas kiedy dowiedziała się, że siedzimy zamknięci w lochu tego psychopaty - warknął Josh.
- Myślisz, że łatwo wygrać bitwę z tym cholernym wcieleniem diabła? - zapytał unosząc się z miejsca Damon. Złapałam go za rękę, aby go uspokoić. - Żeby was uratować zgodziła się mu pomagać i jednocześnie jego wrogowi, Katherinie.
- No właśnie, Katherina. Zawiodłem się na tobie, Amelio - powiedział Klaus, uciszając czarnowłosego - Chociaż może nawet jej zwrócę wolność? W końcu dzięki temu jej łowcy, Amelia uruchomiła gen.
- To nie byle łowca - powiedziałam.
- Tak, tak , posiada moc mojego okropnego ojca, a raczej ojczyma. Jakoś mnie nie martwi, ale za to starożytny Silas co raz bardziej.
- Czemu grozi niebezpieczeństwo, Amelii ? - zapytała cicho Ana.
- Widzisz to trochę skomplikowane. Jeśli Klaus zginie to z nim cała linia stworzonych przez niego wampirów, w tym Damon.
- To chyba dobrze, że zginął pasożyty - powiedział hardo Karol.
- Tak, ale moi rodzice przyrzekli mu mnie. Łączy nas czar. Jeśli on zginie to ja zaraz po nim.
Zapadła głucha cisza w pomieszczeniu. Nawet Klaus spokojnie czekał na decyzję wilkołaków.
- Co mamy robić ? - zapytała, Alice.
- Oh.. Nic takiego - powiedział uradowany pierwotny. - Przemienimy was tylko w moje hybrydy.
- Nie zrobisz tego - usłyszeliśmy głos dobiegający od wejścia. Paul wszedł do mojej kuchni pewny siebie.
- Nikt ci na to nie pozwoli.
- A to czemu, młody człowieku ? - zapytał go Klaus.
- Nie pozwolimy zabić, Amelii.
______________________________________
Czy ktoś czyta jeszcze to opowiadanie?

Łączna liczba wyświetleń