sobota, 26 października 2013

Rozdział 37

Spoglądałam raz na Bonnie, raz na Klausa. Mieli posępne miny i walczyli na wzrok. Hybryda nie chciał wyjawiać mi żadnych szczegółów. Natomiast czarownica najwidoczniej miała dość tajemnic.
- Czemu pierwotny boi się jakiegoś Silasa? - zapytałam ostrożnie.
Cisza jaka zapadła między nami była nie do wytrzymania. Czułam zimny dreszcz przechodzący po moich plecach.
- Jest starszy i potężniejszy od nas wszystkich razem wziętych i posiada jedyną broń na Klausa - w końcu udzieliła mi odpowiedzi mulatka z westchnieniem siadając w fotelu.
Zdziwionym wzrokiem popatrzyłam na hybrydę, który z przyklejoną maską obojętności nalał sobie kolejną szklankę Burbona i wypił jednym duszkiem.
- Ma lekarstwo na wampiryzm - powiedział w końcu
- Najchętniej pomoglibyśmy Silasowi wepchnąć ci je do gardła, tylko że nieśmiertelny zabił by nas wszystkich. Nienawidzi tego, że przez wampiryzm i magie stracił swoją ukochaną - dopowiedziała Bonnie zamykając oczy ze zmęczenia.
- Przepraszam, ale chyba czegoś nie rozumiem. Próbujesz ratować nas wszystkich, a wmawiasz nam, że próbujesz zniszczyć nam życie? - zapytałam kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Raczej ratuje sobie w ten sposób tyłek - odpowiedziała czarownica. - Ktoś nieopatrznie mógłby stwierdzić, że zabicie Klausa to jedyna możliwość na wolność, a tak naprawdę wpakowałby nas w większe kłopoty.
- Twierdzicie, że moi przyjaciele po przemianie w hybrydy byliby silniejsi?
- Najprawdopodobniej, ale nadal nie wiemy jak uruchomić gen, moja droga - odezwał się w końcu Klaus - ale za to wiem kto mógłby nam pomóc.
- Kto?
- Paul i Katherina - powiedział z uśmiechem szaleńca.
Kiedy chwile później opuszczałam rezydencję Mikealsonów byłam totalnie zdezorientowana. Paul był wilkołakiem takim jak moi przyjaciele, ale pochodził z innej sfory, z Włoch. Sprowadziła go niewątpliwie Katherina, aby zdobyć jeszcze więcej informacji o Wilkołaczej Jedności. Za wszelką cenę chciała zniszczyć pierwotnego nie zadając sobie trudu, aby dowiedzieć się do czego tak naprawdę potrzebne mu są nowe, silniejsze hybrydy. Podobnie jak my wszyscy z góry założyliśmy, że wynika to z jego egoizmu. Nie wiedziałam też jak długo Klaus chce ukrywać nadchodzące niebezpieczeństwo. Od tej pory miałam ukrywać tajemnice hybrydy, do tego tajemnicę Katheriny i do tego zrealizować plan uwolnienia moich przyjaciół. Zagmatwałam się we wszystkim. Musiałam komuś wszystko to opowiedzieć. Przedyskutować sytuację. Jednak wiązało się to z zaufaniem komuś, ale czy ja jestem w stanie komuś zaufać? Była tylko jedna osoba. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer.
- Damon? - chciałabym z tobą porozmawiać? - powiedziałam kiedy tylko usłyszałam przywitanie.
- Dobrze. Kiedy i gdzie?
- Za godzinę u mnie w domu?
- Będę - powiedział od razu się rozłączając.
Powolnym krokiem dotarłam przed swój dom, gdzie na schodach siedział Paul. Zdziwiła mnie jego obecność.
- Co ty tu robisz? - zapytałam stając nad nim.
Mężczyzna podniósł się z siedziska i spojrzał mi w oczy.
- Katherina wraca do miasteczka z łowcą, który posiada moc Pierwotnego Łowcy. Zniszczymy Klausa - powiedział zadowolony z siebie, za to mnie ścieło z nóg.
- Jak to możliwe? - zapytałam przerażona.
- Katherina ma nam później wszystko wyjaśnić. Chce się z nami spotkać późnym wieczorem. Wszystko w porządku ? - zapytał widząc moją minę.
- Tak - odpowiedziałam walcząc z mdłościami.
- Co tu się dzieje? - zapytał pojawiając się nagle Damon.
- Nie twój interes warknął Paul zaczynając się trzęść.
- Doprawdy? - powiedział czarnowłosy też obnażając kły.
- Stop! - wrzasnęłam. Miałam dość buzującego wokół mnie testosteronu. Wilkołak szybko się wycofał, a Damon podszedł do mnie otaczając mnie ramieniem. Musiałam się powstrzymać, aby nie rozpłakać się jak mała dziewczynka.

_____________________________
Bardzo was przepraszam za moją długa nie obecność, ale miałam trudną sytuację. W sumie nada mam, ale zrozumiałam jak bardzo pisanie mnie odpręża.
Ps: Nie długo pojawi się także nowy rozdział na moim drugim blogu.

Łączna liczba wyświetleń