Siedziałam na sofie bojąc się ruszyć z miejsca nawet o centymetr. Po kilku minutach, które wydawały mi się wiecznością Stefan pojawił się w salonie. Spojrzał się na mnie ze wzrokiem pełnym obawy i bólu, ale na jego ustach pojawi się uśmiech.
-Musiało ci się coś przywidzieć, bo tam nikogo nie ma – powiedział.
Na jego słowa nawet nie drgnęłam. Podświadomie obawiałam się takiej odpowiedzi. Chyba nie postradałam jeszcze zmysłów! Wiem, co widziałam, ale nie zamierzałam o nic wypytywać zielonookiego. Nie ufałam mu, nawet trochę. W ogóle jakim cudem w jednej chwili siedział w salonie, a już zaraz był obok mnie, kiedy go zawołałam? Ze wzrokiem utkwionym gdzieś przed sobą, ruszyłam w stronę schodów. To wszystko zaczynało się robić dziwne.
W tedy szatyn złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę. Wystraszona szarpnęłam się w tył na co on odsunął się pokazując, że nie chciał mnie przestraszyć.
- Amelka, czy jest jeszcze coś, o czym powinienem wiedzieć? – zapytał ze wzrokiem, którym chciałby przejrzeć moją duszę.
- Nie nic ! Ptaki umieją pisać, ja widzę w ciemności ludzi, którzy nie istnieją. Nie martw się, sama zaprowadzę się do psychiatry.
- Poczekaj. O co chodzi z tymi ptakiem? – zapytał ze zbolałą miną.
- Poczekaj. O co chodzi z tymi ptakiem? – zapytał ze zbolałą miną.
- Jakiś kruk uwziął się na moje Audi i zdecydował się nawet podpisać na nim!
- Co napisał?
-Swój inicjał. – Wybuchłam śmiechem, jak wariatka. – Literkę ,,D’’.
-Damon – szepnął Stefan z przerażoną miną.
Przestałam się śmiać i spojrzałam na niego z pytającą miną.
-Zapewniam cię, że nie zwariowałaś. To miasteczko nie jest zbyt … normalne. Unikaj kruków i noś ze sobą tę bransoletkę, która dostałaś od nas, a wszystko będzie dobrze.
-O czym ty do cholery mówisz?! – krzyknęłam przerażona i zmęczona tajemnicami.
-Przepraszam, ale muszę to zrobić dla twojego dobra – powiedział i szybko jak atakująca kobra złapał mnie w ramiona i zdjął bransoletkę.
-Spójrz na mnie.
Przerażona starałam się wyrwać, ale nie mogłam. Jego uścisk był bardzo mocny, a moje rzucane na oślep uderzania nie robiły na nim najmniejszego wrażenia.
-Spójrz na mnie – powiedział nadal spokojnie. Coś w jego głosie kazało mi to niezwłocznie uczynić.
Źrenice jego pięknych soczysto zielonych oczu, zaczęły się zwężać i rozszerzać. W mojej głowie pojawiły się słowa, które wryły się w moją podświadomość.
,,Unikać kruka, nosić bransoletkę, nie pamiętać tej rozmowy.’’
Potem była już tylko ciemność.
Rano, wbrew oczekiwaniom meteorologów, świeciło piękne słońce. Każdemu posyłało promyczek ciepła i radości, z wyjątkiem mnie. Nie lubiłam takich dni, bo nakazywały ludziom się cieszyć, ale ja nie mogę tego robić. Jestem osobą, przez którą zginął człowiek.
Kiedy tylko uniosłam głowę z poduszki poczułam ogromny ból głowy. Chyba przesadziłam wczoraj z oglądaniem filmów. Wypełzłam z łóżka i odkryłam, że wczoraj ze zmęczenia nawet nie przebrałam się w piżamę. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i weszłam do łazienki. Ubrałam czarne bojówki i tego samego koloru luźną bluzę. Włosy związałam i zakryłam kapturem. Miałam zamiar troszkę dziś pospacerować po okolicy, bo z tym bólem głowy i tak do niczego więcej się nie nadawałam.
Wychodząc z pokoju spojrzałam na zamknięte drzwi tuż obok moich. Czułam, że coś o nich powinnam wiedzieć. Nieee… Pewnie tylko coś mi się przyśniło.
Wchodząc do kuchni usłyszałam końcówkę rozmowy szatyna z blondynką i Eleną.
-Nie wiem. Jedno jest pewne. Damon jest w mieście i pewnie nie długo zawita do nas – powiedział Stefan.
-Nie tylko on. Tyler dostaje głupawki, co oznacza, że i wierny przyjaciel twojego barta jest w pobliżu – odezwała się wkurzona blondynka.
-Cześć wszystkim – powiedziałam, wchodząc do pomieszczenia, w którym wyraźnie odbywała się jakaś narada.
- Ooo witaj ranny ptaszku – zażartowała szatynka ze szczerym uśmiechem.
- No co ja zrobię, że kocham spać.
-W roku szkolnym chyba Stefan będzie musiał ci podkładać bombę pod łóżko, żebyś wstała na czas – zażartowała blondyna, całując mnie w policzek. – Ja uciekam! Jak będziecie coś wiedzieć o przywiezieniu węgla to dajcie znać – powiedziała i wyszła.
-Przywiezieniu węgla? – zapytałam spoglądając na drzwi, za którymi zniknęła Caroline.
-Yyy… Tak muszę go zakupić do kominka, więc panna Ferbes poprosiła, bym kupił też do jej domu.
-Aha – powiedziałam inteligentnie i wzięłam się do szukania czegoś na śniadanie. Od kiedy w kominku pali się węglem, a nie drewnem?
Podczas kiedy ja jadłam, ,,gołąbeczki’’ posyłały sobie dziwne spojrzenia. Pewnie chcieli w końcu zostać sami. Z tego powodu szybko posprzątałam po sobie. Sprawdziłam czy mam telefon i bransoletkę, po czym wyszłam z pensjonatu.
W ogrodzie zobaczyłam panią Flowers,więc podeszłam do niej na chwilę.
- Piękne kwiaty – powiedziałam zachwycona – i te zapachy .
-Dziękuje ci, złotko. To nie są zwykłe kwiaty. To zioła.
-To, co daje nam natura jest zdrowsze od tej całej otaczającej nas chemii – powiedziałam po chwili zamyślenia.
-Tak, masz rację. Wybierasz się gdzieś?
-Tak, idę na mały spacer – odpowiedziałam.
-Amelko, nie złość się na Stefana.
- Nie mam za co być na niego wkurzona – odpowiedziałam i ruszyłam przed siebie. Jednak moja trasa szybko się skończyła. Stałam przed ścianą drzew. Na samą myśl o wejściu między drzewa, poczułam biegnący przez całe ciało zimny dreszcz. Nagle na gałęzi usiadł duży, czarny kruk. Cofnęłam się przestraszona, ale zaraz furia uderzył mi do głowy.
-Ty wstrętna kreaturo! Zniszczyłeś mój samochód – wysyczałam wściekła.
No pięknie teraz jeszcze mówię, do ptaków. Wzięłam kamień do ręki, aby rzucić w kruka, kiedy przypadkiem napotkałam jego czarne oczy. Jakaś fala uderzyła o podświadomy mur i rozbiła go. Przed oczami stanęły mi obrazy z poprzedniego wieczora. Kamień wypadł mi z dłoni. Z przerażeniem wycofałam się. Adrenalina podskoczyła przez co po chwili siedziałam już w samochodzie z trzęsącymi się rękoma wycofywałam z podjazdu.
-O mój Boże – powiedziałam do siebie.
Zatrzymałam się dopiero w połowie lasu i pierwszy raz od bardzo dawna z moich oczu popłynęły łzy.
-Eric, dlaczego mnie zostawiłeś z tym wszystkim samą?! – wrzasnęłam uderzając pięściami o kierownicę .
Jak to możliwe, że szatyn jest tak szybki, silny i potrafi mi wymazać pamięć?! Czy to o tym mówiła starsza pani? Przed czym chce mnie chronić? Przed samym sobą? Na żadne z pytań nie potrafiłam sobie jednoznacznie odpowiedzieć. Wtedy coś zapukało w moje okno. Zimny dreszcz przeszedł po moim kręgosłupie. Powoli odwróciłam w tamtą stronę głowe. Na bocznym lusterku siedział ten sam kruk. Zamarłam w bezruchu, wpatrując się w jego majestatyczną pozę. Jego czarne oczy świdrowały mnie tak, jakby wiedziały o mnie wszystko.
Przypomniało mi się co powiedział Stefan. Mam unikać kruków. Mimo, że nie ufałam szatynowi to teraz szybko otarłam rękoma zapłakane oczy i wcisnęłam gaz do dechy. Kiedy kolejny raz spojrzałam na lusterko, ptaka już nie było.
Kiedy wysiadałam z samochodu czujnie się rozglądając za niechcianym ptakiem dostrzegłam, że obok czerwonego ferrari Stefana, stał taki sam samochód tylko w kolorze czerni. Narzuciłam na głowę kaptur i szybkim krokiem weszłam do pensjonatu. Zaraz przy drzwiach zobaczyłam zmartwioną Elenę i przerażonego szatyna oraz czarną postać stojąca do mnie tyłem. Kiedy się odwrócił zobaczyłam jego niesamowicie przerażające, niebieskie tęczówki.
______________________________________________________________________________
No i mamy kolejny rozdział.
Jakoś mi nie wyszedł… Nie zbyt mi się podoba, ale nic lepszego nie wymyśle;/
Zapraszam do czytania i komentowania.
Pozdrawiam ;*
DAMON! ♥ Nareszcie! Jego piękne oczy..ahh.. :3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, nie marudź, bo ci coś zrobię, haha. XD
Czekam na następny!
Taaaak!! Nareszcie będzie ciekawie !! Świetny rozdział czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńDamon! Jest, w końcu jest! Hahaha ale się cieszę^^
OdpowiedzUsuńNo i biedny Damonek oberwał by kamieniem:D Całe szczęście, że jednak Amelia nie rozbiła tej jego słodkiej główki...jesli tylko byłoby to możliweXD W co wątpię^^
Dobra z utęsknieniem czekam na kolejny rozdział:)
Życzę wielkiej weny!
Fajny rozdział. Jestem ciekawa co Damon sobie wymyślił. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńChyba cierpię na Damonoholię !♥
OdpowiedzUsuńNoo, tylko nie mogło być go więceeej ?
Oh, pisz szybko nexta ;*
Ach, się porobiło. Stefan manipuluje pamięcią Amelii i jeszcze bardziej osłabia i tak chwiejne zaufanie dziewczyny. Pojawia się Damon co zwiastuje kłopoty i to, że zaufanie do młodszego Salvatore by się przydało... Oj, nieciekawie może się zrobić:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
O matko! Świetny! ;) Chyba cierpię na to samo co Kasiequ... ;p uwielbiam końcową scenę <3
OdpowiedzUsuńaaa, wreszcie ;D
czekam na nexta ;)
Całusy ;*
Czekam na następny rozdział z utęsknieniem. Rzadko czytam blogi o tematyce pamiętniki wampirów, ale jak widać są wyjątki. Świetne!
OdpowiedzUsuńwww.utrzymaj-tajemnice.blogspot.com
Fajny rozdział. ; )
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Damon < 3 . Szkoda mi Amelki . : c
pozdrawiam . : *
właścicielka :
http://carmendante.blogspot.com/
Świetny rozdział. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Mam nadzieję, że tym razem będzie więcej Damona <3
OdpowiedzUsuńRozdział rewelacyjny!! Masz wielki talent....;) Z niecierpliwością czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział?? Dodaj szybko, bo nie wytrzymam...:)
OdpowiedzUsuńAle ty mnie męczysz, ja chcę już Damona no! Ach, alez on zabawny. Kurcze, jak tak oni wszyscy będą jej gadać o tych "dziwnych" rzeczach, to panna sama za chwilę się domyśli, że po mieście grasują wampiry.
OdpowiedzUsuń