Przez resztę lekcji nie mogłam skupić się na tym, co mówił
Alaric. Po głowie kołatało mi się wiele pytań. Kim był ten chłopak? Czego
chciał od moich zaginionych przyjaciół?
Czy kiedykolwiek uda mi się ich odnaleźć ? Czemu Elena dobrowolnie
oddała dziś krew Klausowi? Co kryło się pod zaproszeniem pierwotnego? Raczej
wątpię, że chce tylko ze mną przyjemnie spędzić czas, przedstawiając mi
wszystkie hybrydy płci męskiej. A jeśli… Jeśli on zechciałby mi pomóc? Nie, to
nie możliwe. Wcielone zło chciałoby komukolwiek pomagać? Chyba, że chciałby coś
w zamian… Czy zdołałabym poświęcić siebie za przyjaciół? Możliwe, że to jedyna
szansa na odzyskania Alice i reszty.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka oznaczający koniec
tej upiornej lekcji. Szybko wstałam i chciałam opuścić klasę tak, aby uniknąć
potencjalnej rozmowy z nowym.
- Panna Jonson, Forbs i pan Salvatore, proszę o pozostanie w
klasie.
Mina mi zrzedła. No tak, sama zarządziłam tę naradę, ale
teraz zmieniłam zdanie. Oni mają swoje życie i swoje problemy, a to co teraz
się dzieje to tylko moja sprawa. Josh szuka moich przyjaciół, a nie ich.
- Co się stało? – zapytał Stefan, jak wszyscy wyszli z
klasy.
- Nic. Po prostu ten nowy jest dziwny…
- To znaczy? – zapytała Caroline rozkojarzonym głosem.
Wyraźnie myślała o czymś zupełnie innym.
- Nie ważne. Po prostu dziwnie się na was patrzył, ale
wydawało mi się to.
- Na pewno? – zapytał Stefan spoglądając na mnie uważnie.
- Tak! Mam zamiar spędzić normalny dzień bez tego całego
paranormalnego bałaganu! – powiedziałam i zabierając torbę wybiegłam z klasy.
Wiedziałam, że tak będzie lepiej. Nie chce im dokładać problemów, a ja sobie
jakoś poradzę.
Pozostałe zajęcia
minęły spokojnie, ale nie wiele z nich zapamiętałam. Przez cały czas mierzyłam
się z decyzją pójścia do Niklausa. Dopiero na biologii dane było mi poznać
Rebekah. Owszem była wredna, niemiła i
podła, ale w ten sposób chciała zwrócić na siebie uwagę, a kiedy żyło się z nią
w zgodzie nie była taka zła. Przez cały czas z uśmiechem opowiadała mi o swoich
przygotowaniach do ,, Balu Założyciela’’, co niezmiernie denerwowało Caroline.
Dwie blond wampirzyce, kochające robić to samo i jednocześnie się nienawidzące.
Komiczna scena. W końcu ulegając swoim natrętnym myślą napisałam do pierwotnej
krótki liścik i podałam go szybo. Brzmiał on tak:
,,Muszę porozmawiać
z Klausem.
Liczę na
dyskrecję. Amelia’’
Dziewczyna popatrzyła na
mnie z powagą, aż w końcu skinęła delikatnie głową. Jednak już po
zakończeniu zajęć pojawiły się pierwsze problemy. Elena i Stefano chcieli mnie
odwieść do pensjonatu. W myślach przeklinałam pomysł, żeby jechać z nimi do
szkoły.
- Wiecie, ja jeszcze muszę… yyy… coś załatwić – jąkałam się.
- Umówiłyśmy się na małą kawę – przyszła mi z pomocą
Rebekah.
Elena wytrzeszczyła oczy, a Stefan zmierzył mnie wzrokiem,
ale nic więcej nie powiedzieli.
- Spokojnie nie zjem jej na kolację – zażartowała blondynka,
a ja przełknęłam głośno ślinę. Może ona nie, ale co do pierwotnej hybrydy nie
byłam taka pewna.
- Wsiadaj – ponagliła mnie wampirzyca, więc nie wiele myśląc
wskoczyłam na siedzenie pasażera jej samochodu z wymuszonym uśmiechem machając parze
stojącej na parkingu obok.
- I żeby było jasne. Nie wiem dlaczego chcesz rozmawiać z
moim bratem, ale ja cię ratować nie będę.
- Wiem – powiedziałam ze ściśniętym gardłem. Poczułam się
jakoś dziwnie i to nie przez szaloną jazdę wampirzycy. Gdzieś w głębi serca
miałam nadzieję, że Rebekah mi pomoże przy per trakcjach z Klausem, ale jak
widać aż tak mnie nie polubiła.
- A więc witam w willi Mikealsonów – powiedziała blondynka
zajeżdżając pod dom. Potem wyskoczyłam z samochodu i popędziła do drzwi.
- Czuj się jak u siebie w domu – krzyknęła jeszcze i
zniknęła w przepastnych korytarzach willi.
Powoli robiłam krok za krokiem, bojąc się co może wyskoczyć
zza rogu. Dom wyglądał jakby żadnego z mieszkańców nie było w środku mimo że
przed chwilą weszła to Rebekah. Słychać było tylko moje kroki i nierówny oddech.
- Zastanawiałem się kiedy mnie odwiedzisz, ale nie
wiedziałem, że nastąpi to tak szybko, moja droga – usłyszałam za sobą głos o
brytyjskim akcencie, który przyprawił mnie o dreszcze.
Damon
Dziś Klaus zadał mi bardzo ważne pytanie, które od pewnego
czasu starałem się odsunąć od siebie. Pytanie brzmi: Kiedy powiem Amelii, że
jest mi przyrzeczona? Przecież ona po takiej akcji zwyczajnie mnie, a ja nie
chce, aby trwała przy mnie z przymusu. Na samym początku ta myśl mi nie
przeszkadzała, a wręcz przeciwnie, bardzo mnie podniecała. Chciałem, żeby czuła
strach i respekt względem mnie. Nie wiem co się ze mną stało? Może ta więź
karze mi ją chronić przed całym niebezpieczeństwem świata. Jednak wiem, że
dziewczyna ma prawo wiedzieć jak będzie wyglądało jej życie przez resztę
wieczności…
- Oh… Witam dzieciaki! Jak było w szkole? – powiedziałem z
uśmiechem ,który wszystkich irytuje, do wchodzącego brata i jego dziewczyny.
- Damon, chyba mamy problem – powiedziała zatroskana Elena.
- Co jest? Gdzie Amelia? – zapytałem widząc, że jej z nimi
nie ma. Pewnie chce uniknąć naszej rozmowy o jej treningu z Alarickiem.
- No właśnie o nią chodzi – powiedział brat.
- Ona pojechała z Rebekah! – dokończyła szatynka.
- Cholerny Klaus! Czy on raz mógłby mnie uprzedzić o swoich
planach dotyczących mnie!- wrzasnąłem rozjuszony. Widocznie jakimś cudem
nakłonił ją na spotkanie.
- Skąd masz pewność, że to on za tym stoi – zapytała Elena.
- Przecież słyszałaś jego dzisiejszą propozycję.
- Myślisz, że wybierze jej męża? – roześmiała się – Jesteś zazdrosny?
-Nie. To był tylko pretekst. On jej zaproponował w ten sposób
pomoc w odnalezieniu zaginionych przyjaciół.
- O cholera! Co on kombinuje? – zapytał z przerażeniem,
braciszek.
- Też chciałbym to wiedzieć – odpowiedziałem i szybkim
krokiem wyszedłem z pensjonatu, zabierając po drodze kurtkę.
- O co ty chodzi? – usłyszałem jeszcze słowa Eleny, kiedy
wsiadałem do samochodu.
Zdecydowanie powinienem być przy rozmowie Amelki i Nicka.
____________________________________________________________________
Wiem, wiem nadal niczego konkretnego się nie dowiedzieliście, ale już nie długo. Obiecuje ;)
Trzymam Cię za słowo, co do następnego rozdzialu :) A ten rozdział przepiękny :D
OdpowiedzUsuńAmelia przyrzeczona Damonowi? : D
OdpowiedzUsuńOoo... zaintrygowałaś mnie ; )
Rozdział świetny, tylko dlaczego taki krótki?
Jestem ciekawa jak potoczy się sytuacja u Klausa.
Chce następny i to szybko : )
nie możliwe - niemożliwe
OdpowiedzUsuńChyba, że; możliwe, że - bez przecinków, to całe zwroty
rozkojarzonym głosem - głos nie jest w stanie się rozkojarzyć
Po prostu dziwnie się na was patrzył, ale wydawało mi się to - logika tego zdania woła o pomstę. Albo dziwnie się na nią patrzył, albo jej się wydawało.
nie wiele - niewiele.
,, Balu Założyciela’’ -nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że Twój cudzysłów jest zrobiony z przecinków... Word sam poprawia odpowiednio, a jeśli z niego nie korzystasz, to lepiej zostaw cudzysłów angielski. Przed "balu" nie powinno być spacji.
natrętnym myślą - myślom. liczba mnoga.
Stefan zmierzył mnie wzrokiem - linijka w oczach?
per trakcjach - jak się używa trudnych słów, to trzeba wiedzieć jak się je pisze właściwie: "pertrakTAcjach"
Potem wyskoczyłam z samochodu i popędziła do drzwi. - to w końcu Amelia czy Rebekah?
Przecież ona po takiej akcji zwyczajnie mnie, a ja nie chce, aby trwała przy mnie z przymusu - co go?
O co ty chodzi - tu
Ostatni fragment jest napisany dość chaotycznie, chwilami można się zgubić, bo skaczesz. Tu rozmyślania Damona, tu jego irytacja na Klausa (w między czasie objawił się jego egocentryzm^^), tu Elena i Stefano martwią się "wycieczką" Amelii, a potem z tego nieco kpią... Spokojnie, nie skacz tak bardzo.
Pozdrawiam,
Aleksandra, dawniej Lien
Dzięki za komentarz;-) Oczywiście poprawię błędy ... Oczywiście korzystam z Woda i nie wiem czemu nie poprawił mi tego bledu:-\
OdpowiedzUsuńA tak po za tym cieszę się że wrocilas do komentowania;-)
Sesja powoli się kończy, czasu więcej, to i ja wracam :)
OdpowiedzUsuńNo no. Ciekawe, co będzie. W sumie to chciałabym, żeby Amelia tak łatwo się nie dała Damonowi ;) Może wolałaby Klausa?
OdpowiedzUsuńChociaż... ten nowy może okazać się fajny ^^
Czekam na nn ;)
Pozdrawiam :*
Świetny rozdział . ;) Zaciekawiło mnie to, że Amelia jest przyrzeczona Damonowi ... No i rozwój wydarzeń u Klausa na pewno będzie świetny ! Z niecierpliwością czekam na nn . Pozdrawiam . ;*
OdpowiedzUsuńja oczywiście z przeprosinami, ale jestem ;) Jak tam po tłustym czwartku? Mi się już rzygać chce pączkami. Chyba następnego zjem dopiero za rok ;D
OdpowiedzUsuńAle nie przedłużając, idziemy do rozdziału. Nie wiem, czy mam gratulować Ameli tej mądrej decyzji wybrania się do Klausa czy współczuć jej bycia tak lekkomyślną. Kto wie jakie on ma do niej zamiary. Jeszcze ją w coś wpląta, a tego bym nie chciała. Już i tak ma stanowczo za dużo problemów na głowie.
Oczami Damona - ach, nie wiedziałam, że Damon tak się zdenerwuje na wieść o wizycie swojej wybranki w pierwotnego. Ciekawe, jak wszystko dalej się potoczy. Swoją drogę Damon chyba dobrze zrobił, że z początku straszył Amelię. Ona sama musi coś do niego poczuć xD
I jeszcze zastanawiam się nad tymi jej przyjaciółmi i nowym chłopakiem w szkole. Może zdradzisz więcej szczegółów?
Buziak!
step-to-hell