- Oh… Jak ja kocham poniedziałki! – krzyknął rozbawiony
Klaus, mierząc mnie dziwnym wzrokiem pod wpływem, którego zrobiło mi się
gorąco. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem wypisanym na twarzy.
- Od rana spotykam same piękne kobiety – wyjaśnił krótko. Czy on zwariował? Byłam zmęczona,
spocona i na pewno nie wyglądałam ładnie, więc tym razem wytrzeszczyłam na
niego oczy na co on zaśmiał się pogodnie.
- Ugh… Czy mógłbyś mnie wpuścić do domu? – zapytał, ponieważ
nadal zasłaniał mi wejście swoim ciałem. Chciałam mu jak najszybciej zniknąć z
oczu zanim cała moja twarz stanie się czerwona jak burak.
- Oh.. Tak. Gdzie moje maniery? Zapraszam – powiedział i
usunął się lekko na tyle, że tak naprawdę nie dało się go wyminąć.
Kiedy niechcący otarłam się o jego tors ramieniem poczułam
się jak króliczek w klatce. Byłam przestraszona mimo że miałam pewność, że w
domu są moi znajomi, a hybryda jak na razie nie chce mnie skrzywdzić. Do
cholery! Ten osobnik miał ponad tysiąc lat! Jednak to nie to zwaliło mnie z
nóg.
Na sofie leżała blada Elena, z której dosłownie odsączano
krew do szpitalnych woreczków. Chciałam do niej podbiec, ale zobaczyłam
siedzącego obok w fotelu Damona spokojnie popijającego Burbona.
Zatrzymałam się w połowie drogi i ostrożnie popatrzyłam na
wampiry. Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo mają podobne charaktery. Prawie
jak rodzeństwo, a z jednym z nich mieszkam w jednym domu.
- Co tu się dzieję? – zapytałam ze ściśniętym gardłem.
- O! Wrócił nasz ranny ptaszek – zaszydził czarnowłosy i
wstał z fotela, na co ja delikatnie cofnęłam się w tył trafiając na coś stojącego
za mną.
- Nie gap się tak tylko znajdź trochę czekolady naszej
Elenie. Przyda jej się do funkcjonowania dziś… - powiedział mi do ucha Niklaus.
Podskoczyłam na jego słowa i szybko ruszyłam do kuchni.
Trzęsącymi się palcami przeszukiwałam półki i szafki, kiedy z salonu dobiegały
salwy śmiechu wampirów. Rozbawił ich mój strach! To chore!
Kiedy w końcu znalazłam tabliczkę ciemnej czekolady pognałam
z nią z powrotem, ale na szczęście brązowooką już odłączono od tej całej
aparatury.
- Dziękuje – powiedziała słabo, kiedy przysiadłam obok niej
i podałam jej sztuczną dawkę energii.
- A gdzie Stefan – zapytałam cicho dziewczynę.
- Nigdy nie może na to patrzeć, więc wysłałam go na
polowanie – uśmiechnęła się delikatnie – Nie martw się nic mi nie będzie.
- Nie chce przeszkadzać, ale muszę sie już z wami pożegnać
moje piękne panie – powiedział blondyn i delikatnie ucałował nam dłonie – A co
do ciebie Amelio, chętnie bym się z tobą spotkał. Kto wie może któreś z moich hybryd
byłby idealnym mężczyzną dla ciebie?
W odpowiedzi usłyszeliśmy tylko groźne warknięcie Damona, co
bardzo rozbawiło pierwotnego.
- Do zobaczenia przyjacielu – krzyknął jeszcze i zabierając woreczki
krwi wybiegł z pensjonatu.
Odetchnęłam z ulgą. Zdecydowanie jego obecność mnie
stresuje.
- Klaus chce stworzyć nowe hybrydy? – zapytałam głupio. Przecież
to było jasne.
- Cóż, kilka ostatnio zabiłem – powiedział obojętnie
czarnowłosy. – Za pół godziny masz być w szkole. Nie wiem czy o tym wiesz? –
dopowiedział po chwili unosząc brwi.
Jednak ja nadal tam siedziałam i myślałam. Propozycja Klausa
mogła mieć drugie dno. Czy mógłby mi pomóc odleźć moich przyjaciół? Może i tak
,ale za jaką cenę? Dreszcz przebiegł mi po plechach. Chyba nie chce wiedzieć,
czego chciałby w zamian.
- Zostało ci dwadzieścia piec minut i jeśli nada tu będziesz
siedziała to zawiozę cię w takim stroju na zajęcia – powiedział rozbawiony
Damon.
- Eleno, jak się czujesz? – powiedział zatroskany Stefan.
Kurde nawet nie widziałam kiedy wszedł.
- Ok. ok. już idę – powiedziałam.
- A o tym co robiłaś dziś rano z Alarickiem pogadamy
wieczorem – powiedział z dziwnie poważna miną starszy z braci.
Ups? Chyba mam problem? No przecież nic takiego nie
zrobiłam! Ja tylko chce się nauczyć zabijać takich jak on…
Wzięłam szybki prysznic, bo na kąpiel było za mało czasu i
ubrałam się w czarne rurki i czarną bokserkę, a na to skórzaną kurtkę. Włosy
zostawiłam rozpuszczone, a na nogi wcisnęłam balerinki.
Zjeść już nic nie zdążyłam. Biegiem wsiadłam do samochodu
Stefana, w którym czekała już na mnie ze swoja dziewczynę, która wyglądała o
niebo lepiej niż pół godziny temu.
Wzięłam kilka głębszych oddechów. W szkole w końcu wszystko
będzie normalne. Zero problemów z wampirami i wilkołakami. Będą tylko uczniowie
i wkurzający nauczyciele. Chyba po raz pierwszy powiem, że brakowało mi szkoły.
Moje pozorne szczęście rozwiało się już po wejściu do
szkoły. Zaraz podeszła do nas Caroline, Boninie, a za nimi Tyler. Każde z nich
nie było zwykłymi ludźmi W sumie do szkoły przyjechałam z wampirem…
- Amelia, ta blondynka to Rebekah – siostra Klausa uważaj na
nią .
Świetnie jeszcze pierwotnych mi tu brakowało.
Po krótkiej uprzejmej wymianie zdań szybko uciekłam od tych
paranormalnych osobników. Pragnęłam odrobiny normalności. Weszłam do pracowni
historycznej witając krótkim skinięciem głowy Alarica i usiadłam w jednej z
ławek. Wyjęłam kartkę i zaczęłam w niej bazgrać.
- Co to takiego? – wyrwał mnie z zamyślenia głos obok.
Popatrzyłam na kartkę z krzywą miną.
- Symbol Jedności Los Angeles…
- Nigdy o takim nie słyszałem
- Bo to tylko legenda. Nikt nigdy nie potwierdził istnienia takiej
organizacji – podniosłam powoli wzrok na rozmówcę – był niesamowicie
przystojny. Jego zielone oczy iskrzyły się jak u chłopca szukającego nowych
przygód, ale ciało mówiło, że już nie był dzieckiem.
- Ja przyjechałam tu z LA, a nigdy nic takiego nie
słyszałem.
- Naprawdę? Ja też przyjechałam tu dopiero w te wakacje –
powiedziałam z radością i niepokojem. W myślach przeszukiwałem jego twarzy
wśród znajomych z Los Angeles. Nikogo takiego sobie nie przypominałam.
- Szybko sobie zjednałaś tu przyjaciół – powiedział pokazując
na wchodzącą do pracowni Caroline i Stefana.
- Tak to prawda.
- Nie uważasz, że są jacyś dziwni? – zapytał, a ja zaczęłam się
wiercić nerwowo na siedzeniu.
- Nieee – odpowiedziałam starając zapanować nad głosem.
- A co cię sprowadza do MF- zapytałam próbując odwrócić jego
uwagę od wampirów.
- Cóż, szukam moich… przyjaciół. Jedna z nich – Alice –
przyjechała tu i już nie wróciła – powiedział wlepiając we mnie dziwne
spojrzenie. Jakby chciał sprawdzić moją reakcję.
Amelia, uspokój się – powtarzałam sobie w myślach.
- Przykro mi - ucięłam szybko, bo na szczęście nauczyciel
rozpoczął zajęcia.
Wyjęłam telefon i wystukałam wiadomość do Alarica i Stefana
: Mamy problem…
Trochę śmiesznie wyglądało jak nauczyciel odczytał wiadomość
w tym samym momencie co uczeń, ale miałam to gdzieś. Jedno jest pewne, że ktoś
szuka moich przyjaciół i dziwnie wpatruje się w wampiry…
________________________________________________________________
Przepraszam za ewentualne błędy, ale nie miałam kiędy sprawdzić, a już zaraz znikam do znajomych...
Proszę o komentarz, moi kochani czytelnicy ;*
Ciekawy odcinek, tylko czemu taki krótki? : (
OdpowiedzUsuńCzekam na następny : )
Pozdrawiam : )
NO właśnie, co tak krótko?
OdpowiedzUsuńNo ale nic, dla mnie każdy będzie za krótki ^^ :D
Kim jest ten chłopak, ktory rozmawiał z Amelią? I dlaczego Elena pozwala, by Klaus brał jej krew? Ja bym nie pozwoliła na to.
Czekam na nn i pozdrawiam :*
PS. U mnie nn :D
Świetne. Fajnie, że wprowadziłaś jakąś nową postać. Już ją lubię :) Może to będzie jakiś łowca, czy coś.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie postawa Eleny wobec Klausa. Tak po prostu oddaje mu swoją krew...
Mam nadzieję, że szybko wszystko wyjaśnisz.
Weny
to okropne że oni wszyscy pozwalają Elenie na oddawanie krwi klausowi. nie przywykłam do teego, jakoś tak dziwnie. I ciekawi mnie nowy chłopak w szkole. czyżby łowca wampirów? Robi się dość niebezpiecznie! Aha! No i gadka damona, pogadamy wieczorem. Rozwaliła mnie na łopatki hehe.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Ciekawe kim jest ten tajemniczy chłopak ze szkoły? Dziwne, że Elka oddaje tak dobrowolnie krew dla Klausa, ale może chce mieć spokój? mm, spółka Damon i Klaus *.* rozbawiła mnie reakcja Damona na to, że Klaus może miałby jakąś partię dla Amelii :D szykuje się jakaś rozmowa wieczorna Damelli oby było coś więcej :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta i pozdrawiam :*
Trafiłam na Twój blog przypadkowo, ale z pewnością będę częściej wpadać. Zazdroszczę Amelii takiego pięknego zestawu w mieszkaniu - Damon i Klaus, mhm *.*.. Jestem ciekawa czy nowe hybrydy pierwotnego będą miały jakieś znaczenia.
OdpowiedzUsuńNo i na sam koniec - najlepsze. Nowa postać, intrygująca. Czyżby nie przepadał za wampirami? Och i wyglądał na osobę, która zna ten mroczny świat.
Czekam na kolejny rozdział - mam nadzieję, że mnie poinformujesz.:)
http://krwia-pisane.blogspot.com/