piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 18



Damon zareagował szybko. Wyciągnął komórkę i poinformował o zaistniałej sytuacji Stefana, a potem w wampirycznym tempie pognał tropić Alice i jej porywacza. Też chciałam pomóc, ale tak naprawdę nie posiadałam nawet jednej dziesiątej zdolności wampira. Bezsilność w takich momentach jest najgorsza. Nie mogąc wysiedzieć w miejscu, chodziłam wkoło po podjeździe i czekałam na przyjazd młodszego Salvatore. Na szczęście nie kazał na siebie długo czekać.
- Co się stało? – zapytał wysiadając z samochodu.
- Przyjechaliśmy sprawdzić co z moim domem, a przed wyjściem pokłóciłam się odrobinkę z Damonem. Alice wyszła pierwsza i po chwili usłyszeliśmy jej wrzask…
Chłopak zamyślony pokiwał głową na potwierdzenie, że rozumie, a potem wciągnął mocno do płuc powietrze i puścił się biegiem za czarnowłosym.
Zdezorientowana dalej tkwiłam tam sama. Moje myśli szalały. Co jeśli nigdy już nie odnajdziemy moich przyjaciół? Jeśli wszystkich zabił ten krwiożerczy potwór? Co jeśli teraz będzie polował na mnie? W końcu razem tworzyliśmy paczkę. Zostałam im tylko ja…
Jak na zawołanie poczułam na skórze zimny wiatr. Rozejrzałam się czujnie mimo, że słońce nadal świeciło wysoko na  niebie. Jak to możliwe, że ten wampir także chodzi po słońcu? Musiał by mieć pierścień taki jak bracia, albo musi być… bardzo silny.
Szybkim krokiem podeszłam do swojego samochodu i zabarykadowałam się w nim.
Na pewno ją znajdę – powtarzałam w myślach jak mantrę. W końcu Damon obiecał mi, że nic nam się nie stanie. Tak! Zaufałam potworowi, który próbował mnie zabić.

Damon
Odbiegłem od domu Amelii jakiś nie duży kawałek i zniecierpliwiony oczekiwałem na brata. Nadal nie mogę uwierzyć, że to właśnie On mógł porywać przyjaciół mojej współlokatorki! Jednak wszędzie rozpoznam ten zapach! Jak osoba uważająca mnie za przyjaciela, nie poinformowała mnie o tak ważnej sprawie?!Ze złości cały drżałem. Jeśli bym wiedział nie obiecywał bym nic Amelce, a teraz…. Jak ja mam jej spojrzeć w oczy? Musiałem udawać, że szukam jej małej rudowłosej koleżaneczki.
- Co tu się do cholery dzieje, Damonie? – powiedział Stefan
- No wreszcie, już myślałem, że wolałeś pogadać z wiewiórką zamiast z własnym bratem.
W odpowiedzi usłyszałem ciche warknięcie. O tak! Wkurzanie Stefcia poprawiało mi humor.
- Tak dobrze wyczułeś. Naszego małego rudzielca porwał Klaus. Uprzedzając pytanie, nie mam pojęcia po co.
- No to sprawa jest prosta. Trzeba…
- Nie jest prosta! – przerwałem mu – Amelia nie może się o tym dowiedzieć, bo każe mi odebrać jej przyjaciółeczkę i pewnie całą resztę, a Klaus jest moim przyjacielem. Nie mogę od niego wymagać zwrotu łupu. Zwłaszcza, że nie wiem po co mu te dzieciaki.
- Wiesz co? Ta wasza przyjaźń jest totalnie popieprzona!
- Owszem, ale tylko dzięki niej wszyscy żyjemy.
- Ok. to co robimy?
- Zabierz Amelie do pensjonatu i powiedz, że ja nadal szukam Alice. W tym czasie złoże wizytę Nikowi i wybadam sprawę.
Braciszek grzecznie pokiwał głową i pobiegł do naszej małej współlokatorki. Ja natomiast poruszyłem włosy palcami i zostawiając je w nieładzie ruszyłem w drogę do domu Mikelsonów.
Poruszałem się w zawrotnej prędkości i jednocześnie układałem w głowie plan rozmowy z moim przyjacielem. Jak zwykle na moich ustach igrał ironiczny uśmiech mający na celu zakryć moje inne uczucia. Musiałem to wszystko dobrze rozegrać. Chce się dowiedzieć po co mu te dzieciaki, ale na tyle delikatnie aby nie zaszkodzić mojej narzeczonej. Hm… Jak to ładnie brzmi.
W końcu stanąłem przed drzwiami i zapukałem w nie trzykrotnie. Nie musiałem długo czekać. Zaraz się otworzyły, a w nich stanęła pierwotna hybryda we własnej osobie.
- Witaj, przyjacielu! – Przywitał mnie ze szczerym uśmiechem. – Spodziewałem się ciebie, a nawet kupiłem Burbona  - powiedział i gestem zaprosił mnie do swojej willi. Od razu pokierowałam swoje kroki do jego pracowni. Nie chciałem, żeby reszta stukniętej rodzinki z Rebekah na czele nas podsłuchiwała. Pokoje w budynku były idealnie wyciszone przez co mieliśmy odrobinę prywatności. Zresztą w pracowni stał najlepiej zaopatrzony barek. Cóż Klaus kochał rysować po alkoholu, a najbardziej podobizny Caroline. Wiedziałem o tym człowieku naprawdę dużo, a czasem praktycznie nic. Mówił tylko to co chciał. Zazwyczaj wtajemniczał mnie w swoje plany ,,zawodowe’’, więc czemu tego nie zrobił tym razem?
- Napijesz się? – powiedział podając mi szklankę ze złocistym płynem.
- Dzięki – powiedziałem biorąc ją od niego. Luźno ruszyłem przez pokój oglądając nowe rysunki.
- Przykro mi, że nie poinformowałeś mnie o swoich planach zwłaszcza, że dotyczą mojej Amelii… - powiedziałem udając zainteresowanie jednym z obrazów, a potem powoli odwracając się w stronę blondyna.
- Dobry nie? – zapytał wskazując oglądany wcześniej przeze mnie obraz. – Cóż, potrzebuje ich. Możesz być pewny, że nie tknę Amelii. Takich rzeczy nie robi się przyjaciołom, a  zresztą Przyrzeczenie to za mocna więź bym mógł ją zniszczyć.
- Tak zdecydowanie ten jest najlepszy. Wiec, do czego potrzebujesz przyjaciół mojej narzeczonej ?
- To proste. Oni są …

Amelia
Oczekiwanie na Damona dłużyło mi się strasznie. Mimo że Stefan poinformował mnie, że zapach tamtego wampira był za słaby by za nim podążyć, to nadal miałam nadzieję, że czarnowłosy odnajdzie Alice. Siedziałam z Eleną i popijałam zioła na uspokojenie przygotowane przez panią Flowers, kiedy straszy Salvatore w końcu wrócił. Szybko ruszyłam w jego stronę.
- I co? – zapytałam z nadzieję w głosie.
Damon popatrzył na mnie smutno i pokręcił głową. W moich oczach pojawiły się nie proszone łzy. Odwróciłam się szybko  i powiedziałam, że się już położę, w końcu jutro musze iść do szkoły.
Rzuciłam się szybko na łóżko i zaszlochałam cicho. Skoro teraz ich nie odnalazł Damon to, ich szanse spadły do zera. Prawdopodobnie mogą już nie żyć. Nie miałam ochoty już żyć. Świat znów mi się rozpadł tak jak po śmierci Erica. Potrafiłam tylko wylewać słone łzy.
Usłyszałam za sobą ciche skrzypnięcie drzwi, a potem łóżko delikatnie się ugięło. Woń drogich perfum i Burbona otuliła mnie.
- Proszę, zostaw mnie samą… - wychlipałam.
Jednak wampir nie posłuchał. Obrócił mnie i przytulił.
- Przepraszam – wyszeptał – Przepraszam za wszystko…


                                    Czytam = komentuje ;P

10 komentarzy:

  1. Narzeczona? Przyrzeczenie?
    Och, bardzo się cieszę, że wcieliłaś ten plan! Naprawdę!
    Ciekwe, co powie Amelia, gdy się o tym dowie... raczej nie będzie szczęśliwa, że ktoś za nią podejmuje decyzje, szczególnie takie.
    Mam nadzieję, że Klaus się opamięta, no! Debil... po co mu Amelii prztjaciółka?
    Czekam na nn i pozdrawiam ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni są... ? No co dalej ;D Nie moge się doczekac kolejnego rozdziału. ;D ten oczywiście swietny ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, jak mogłaś przerwać w takim momencie (Oni są...)?! Aż się we mnie gotuje. Nie mogę doczekać się, co dalej. Ciekawe, po co Klausowi przyjaciele Amelii. Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział.
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  4. No brawo! Jeszcze nigdy nie czułam takiej frustracji:) kiedy wypowiedź Klausa zakończyła się na: ,, Oni są...'' No ja nie mogę...!! Błagam dodaj nowy rozdział jak najszybciej ( to samo tyczy się oczywiście rzeczywistości wśród marzeń:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak można kończyć tak zdanie? :)
    oni są... co? :)
    czekam na kolejny, mam nadzieję, że szybko się pojawi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co? Narzeczona? Jakie Przyrzeczenie? I oni są...? Kobieto chcesz żebyśmy usychali z niewiedzy? :)
    Świetny rozdział i już nie mogę się doczekać następnego :) końcówka *.*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu Damon mówił na Amelię "Narzeczona"? O.o Ale na końcu uroczo postąpił *.* awww.... Z niecierpliwością czekam na kolejny <3
    Pozdrawiam:*
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  8. Oni są? Oni są? No kim? Do czego Klaus ich potrzebuje? och, jak ja nie lubię takiej urywanej akcji. To tylko podjudza mój umysł. Ach, ostatnia scena z Damonem, mua! I przede wszystkim, narzeczona? Czy ja o czyms nie wiem? Gdzie mi to umknęło?
    I widzę nowe zdjęcie Damona, sexi jest!

    OdpowiedzUsuń
  9. Sa wilkolakami?
    Pisz szybciem! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na yourgrenade.blogspot.com, gdzie pojawił się Rozdział 2. Przyjemnego czytania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń