Całą drogę
powrotną spędziłam na tępym wpatrywaniu się w przednią szybę samochodu Damona.
W mojej głowie toczyło się za dużo myśli, abym mogła spokojnie zasnąć. Po
śmierci Ericka myślałam, że już nic gorszego nie może mnie spotkać. Dopiero
teraz wiem jak bardzo się myliłam. Od dziś nie jestem swobodną jednostką. Od
dziś jestem własnością wampira. W sumie byłam nią już od urodzenia, ale o tym
nie wiedziałam. Nigdy nie zapomnę tej decyzji moim rodzicom. Wyjeżdżając z Los
Angeles nawet się z nimi nie pożegnałam. Nie potrafiłam. Nienawidzę ich z
całego serca. Damon kiedyś osoba, która swoją urodą i czarem przyciągała mnie
do siebie i sprawiała, że gdy mnie dotykał czułam niesamowite dreszcze
podniecenia, teraz stała się odległy i odrzucający. Na samą myśl, że mógłby mnie
pocałować robi mi się niedobrze. Rodzi się teraz tylko jedno pytanie. Czy chce
stać się jego niewolnicą, czy umrzeć ? Wybór był straszny. Myśl o śmierci
przerażało mnie tak jak bycie własnością wampira. Do tego we wszystko wmieszał
się Klaus. Stając się Królową Wilkołaków stałam się także i jego nieodzowną
częścią . Muszę odnaleźć moich przyjaciół, a mogę to zrobić tylko pomagając
pierwotnemu. Pozostaje mi przyjąć do wiadomości, że jestem narzeczoną Damona.
Nie to jest chore! Nigdy. Powtarzam, NIGDY nią nie zostanę?! Musi być jakieś
inne wyjście.
Głowa mi
pękała, a oczy zamykały się ze zmęczenie, ale nadal nie mogłam zasnąć. Musiałam
być czujna. Nie mogłam pozwolić, żeby starszy Salvatore chodź przez chwile mnie
dotknął. Nie jestem małą dziewczynką. Dam sobie radę. Mieszkać w pensjonacie
też już nie zamierzam, ale to już najmniejszy problem. Jutro mam odebrać kluczę
od mojego domu. W sumie mogłabym już dziś tam nocować. Z determinacją
wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Caroline. Ona była wymarzoną kandydatką
do wykonania mojego pomysłu. Czułam na sobie wzrok czarnowłosego, który śledził
każdy mój ruch.
- Halo?
- Cześć!
Masz wolny wieczór? – zapytałam
- Cześć,
Amelka! Pewnie, a co tam?
- Jedź do
pensjonatu i spakuj moje rzeczy, apotem
podwieź do mojego domu. Stefan, albo Elena podadzą ci dokładny adres.
- Dobrze,
nie ma sprawy, ale stało się coś? – zapytała wampirzyca zmartwionym głosem.
- To nie
rozmowa na telefon. Zrobisz to dla mnie?
- Oczywiście.
- Dziękuje.
- Do
zobaczenie.
Dom stał
nadal pusty. Nie miałam kiedy szukać mebli, więc będę musiała się tym zająć w
tym tygodniu. Przynajmniej będę mniej myśleć o tej całej więzi. Co jeszcze
potrzebuje? Zdecydowanie łóżko, albo chociaż wygodny materac. Wybrałam kolejny
numer. Może przy okazji zrobię jakiś dobry uczynek.
- Słucham
cię, kochana – usłyszałam już po pierwszym sygnale oczekiwania.
- Mam do
ciebie prośbę, Klaus.
- A więc
słucham?
- Chciałabym
przenocować w moim domu, ale niestety nie mam tam żadnego łóżka. Mógłbyś coś
załatwić jak dojedziesz do Mystic Falls?
- Prosisz
najsilniejszą hybrydę na ziemi o to by kupiła ci wygodne łóżko ? – zapytał rozbawiony.
- Cóż, jak
nie chcesz to nie. Po prostu Caroline ma się zająć przewiezieniem moich rzeczy
z pensjonatu, ale jak nie to nie. Na razie.
- Czekaj?!
Za godzinę będziesz miała najlepsze i najwygodniejsze łóżko w całych Stanach –
powiedział i się rozłączył. Na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- Amelia? –
na słowa Damona mina mi zbledła.
- Tak ? –
odpowiedziałam jakby od niechcenia.
- Wiem, że
mi nie ufasz, ale proszę uważaj na Niklausa.
- Myślałam,
że się przyjaźnicie.
- Jeszcze
wiele nie wiesz… - odpowiedział tajemniczo.
Chciałam
zapytać o czym mówi, ale już po minie widziałam, że nic więcej mi nie powie.
Dopiero
teraz dotarła do mnie moja gafa. Starszy Salvatore został zaproszony do mojego
nowego domu, więc może tam wchodzić kiedy tylko chce. Reszta drogi minęła mi
bardzo szybko. Damon od razu odwiózł mnie pod mój dom, gdzie czekała już
Caroline z Klausem. No tak oni nie mogli wejść do środka.
Kiedy tylko
wysiadłam znalazłam się nagle w ramionach blondynki.
- Boże, jak
ty się trzymasz? Przepraszam, głupie pytanie. Chodź musisz odpocząć – mówiła.
Najwidoczniej
Niklaus opowiedział jej całą sytuacje. Może i lepie, bo nie miałabym siły opowiadać
tego wszystkiego.
- Zapraszam
cię do środka, Caroline – powiedziałam zabierając kilka swoich walizek. W progu
zatrzymało mnie ciche chrząknięcie.
- Klaus,
przepraszam. Nie ufam ci aż tak bardzo – powiedziałam odwracając się do niego.
- Cóż,
rozumiem - powiedział zrezygnowany
- Zaraz powinni pojawić się panowie z
łóżkiem. Klucz do domu ma Caroline. Pracownicy byli bardzo mili – powiedział z
dziwnym uśmiechem. Mam nadzieję, że nie zrobił im nic złego.
- Dziękuje
za wszystko.
Pierwotny
ukłonił się ostentacyjnie i wsiadł do swojego wozu.
- Pomóc ci w
czymś ? – zapytałam Damon podchodząc bliżej.
- Nie dziękuję.
Poradzimy sobie z Caroline.
- Jeśli
chciałabyś porozmawiać, to wiesz gdzie mnie szukać.
- Tak –
odpowiedziałam i po prostu weszłam do środka zamykając za sobą drzwi. W końcu
odetchnęłam z ulgą.
Po chwili
pojawili się monterzy z meblami. Okazało się, że oprócz łóżka otrzymałam także
toaletkę, komodę i przestronną szafę w komplecie. Wszystko było zrobione z
ciemnego drewna, pięknie rzeźbionego.
- Nie spodziewałam
się – powiedziałam do wampirzycy.
- Klaus czasem
przesadza w takich sprawach, ale przyznam, że to miłe – powiedziała lekko się
uśmiechając.
- Tak bardzo
miłe. Będę musiała podziękować mu. Może na
balu… A właśnie. Wybierasz się na niego?
- Nie bardzo
mam ochotę. Zaprosił mnie Klaus jako osobę towarzyszącą.
- Idź ze
mną. Ja muszę iść jako jego nowa zdobycz i Królowa Wilkołaków, a na pewno nie
pójdę w towarzystwie Damona.
- Właśnie,
jak się trzymasz?
- Chyba nie
chce o tym mówić. Jestem w sytuacji bez wyjścia. Muszę najpierw to sobie
poukładać w głowie.
Rozmowę
przerwał nam natarczywy dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałam z nowego,
wygodnego łóżka i poszłam otworzyć.
W drzwiach
stała Elena z Bonnie. Obydwie rzuciły mi się na szyję, a następnie po prostu w paradowały
do środka. Przyniosły ze sobą pizze, cole, chipsy i duże ilości wina.
- Co wy tu
robicie?
- To moja
wina – powiedziała z miną małej dziewczynki, blondynka. – Ja je zaprosiłam.
- Nie
zostawimy cię w takiej chwili samej – powiedziała pewnie Elena rozdając nam po
butelce winna.
- Cóż,
przynajmniej wypróbujemy łóżko zakupione przez samego pierwotnego. Jak coś
jutro zgłosimy mu reklamacje –
powiedziałam i wszystkie buchnęłyśmy śmiechem. Miały rację. Upicie się nie jest
w takim momencie najgłupszą możliwością.
________________________________________________________________________________
Proszę o komentarze. Ta czynność naprawdę nie zajmuje dużo czasu, a mnie motywuje do dalszego pisania.
Z góry dziękuje i pozdrawiam ;*
________________________________________________________________________________
Proszę o komentarze. Ta czynność naprawdę nie zajmuje dużo czasu, a mnie motywuje do dalszego pisania.
Z góry dziękuje i pozdrawiam ;*
Fajny rozdział. Mam nadzieje, że Amelia nie załamie się. Klaus jest całkiem spoko ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na NN
Pozdrawiam
Noo, jestem ciekawa, jak Amelia sobie poradzi.
OdpowiedzUsuńDziewczyny dobrze zrobiły przychodząc do niej :D Może w końcu przestanie myśleć o przyrzeczeniu? No i to niezaufanie do Klausa, też bym mu nie ufała:D
A ja tam się cieszę, że Amelia wcześniej zaprosiła Damona do domu! Przynajmniej będzie mógł sobie wejść i ją zjeść! Hahaha, żartuje.
Rozdział świetny, ale dla mnie zawsze za mało ;(
Czekam na nowy i pozdrawiam :**
Jest zajebiście ^^ Czekam na nn! Dodawaj szybko!!
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy, natknęłam się na twój blog dopiero teraz i to całkiem przypadkiem. Jednak po przeczytaniu rozdziału jestem bardzo ciekawa dalszych rozdziałów i obiecuję, że wszystkie nadrobię, gdy tylko znajdę czas.
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam na opowiadanie o rodzeństwie pierwotnych ; )
http://mikaelsonfamily.blogspot.com/
Witam. Chciałam powiadomić, że u mnie nowy rozdział pt. "Umierająca hybryda". Serdecznie zapraszam ; )
OdpowiedzUsuńhttp://mikaelsonfamily.blogspot.com/