piątek, 8 marca 2013

Rozdział 26



- Klaus, co ty tu robisz? – zapytałam totalnie zdezorientowana.
- Powiedzmy, że nowe okoliczności sprowadziły mnie, aż tu – odpowiedział  z uśmiechem szaleńca.
- Witaj, Amelko! – usłyszałam uradowany głos mojej mamy, która wybiegła z domu, a za nią wyszedł tata. Rodzicielka zamknęła mnie w mocnym uścisku, jakby chciała się przekonać, że jestem cała. Także bardzo się za nimi stęskniłam, ale teraz moją głowę zaprzątały inne sprawy. Musiałam mieć pewność, że rodzice są bezpieczni i dowiedzieć się czego tu chce pierwotny?
- Witaj, mamo – odezwałam się w końcu i wtuliłam się w jej matczyne ramiona.
- Wejdźmy do domu – powiedział sucho tato, wcale nie zwracając na mnie uwagi. Było to co najmniej dziwne z jego strony. Jednak nie zapytałam o co chodzi, tylko posłusznie poszłam w stronę wejścia. Zatrzymałam się przy drzwiach, aby zaprosić do środka Damona, ale on bez najmniejszych problemów przekroczył próg.
- Ale jak? – zachłysnęłam się powietrzem. Zdecydowanie coś w tym wszystkim było nie tak. Wampir nie kwapił się z wyjaśnieniami, tylko wyciągnął do mnie rękę, abym mogła ją uchwycić tak jak na cmentarzu. Odtrąciłam ją stanowczo, mimo że wyraźnie potrzebowałam psychicznego oparcia w drugiej osobie i sama pomaszerowałam do kuchni, gdzie siedziała już hybryda i moi rodzice.
- Czy wyjaśni mi ktoś łaskawie, co mają moi rodzice do Wilkołaczej Jedności Los Angeles? – zapytałam siadając naprzeciwko Niklausa. Rodzice spuścili wzrok, a Damon stojący w wejściu do kuchni spoglądał z wyczekiwaniem na hybrydę, więc i ja posłałam w jego stronę zimne spojrzenie.
- Doszły mnie słuchy, że twoi rodzice bardzo interesują się tą organizacją.
- Owszem – przytaknął mój ojciec.
- Kto ci to powiedział?
- Niech pan powie, co uruchamia gen? – powiedział Nick nie zwracając uwagi na moje pytanie.
- Uruchamianie go jest zakazane – odpowiedział spokojnie mój ojciec.
- Chyba się nie zrozumieliśmy. Masz odpowiedzieć szczerze na każde moje pytanie – powiedział spokojnym głosem Klaus, ale jego nakaz wywarł na mnie ogromne wrażenie. Ja nawet mając werbenę przy sobie nie wiem czy była bym w stanie mu odmówić.
- A więc? – ponaglił mojego ojca, na którego czole pojawiły się kropelki potu.
- Do uruchomienia genu potrzebna jest Królowa Wilkołaków.
- Tak lepiej. Kim ona jest?
- To…  - powiedział zaciskając mocno szczękę, ciężko ze sobą walczyć – To moja córka.
Szczęka opadła mi do samej ziemi. Jak to? Ja mam być jakąś Królowa Wilkołaków?!
- Skąd ta pewność? – prowadził dalej przesłuchanie, blondyn.
- Ma znak na plecach.
- Jaki znak? Nie mam żadnego znaku! – krzyknęłam szybko wstając z krzesła.
- Jest niewielki i dla ludzkiego oka przypomina zwykły pieprzyk. Po uruchomieniu genu znak się rozrośnie.
Krążyłam niespokojnie po pomieszczeniu jak zamknięta w klatce. Faktycznie miałam między łopatkami nieduży pieprzyk. Czy to może być ten znak królowej?
Nagle Klaus zmaterializował się za mną i uniósł mi koszulkę.
- Zostaw mnie ! – wrzasnęłam, próbując się wyrwać, mimo że i tak to było nie możliwe.
- Wszystko dobrze, księżniczko – powiedział uspokajająco Damon – Tylko spojrzymy.
Mimo że chciałam zaprzeczyć i wyrwać się z rąk Niklausa, moje ciało przestało się szarpać jakby przestało mnie słuchać.
- O cholera! – sapnął Damon, a Klaus zaśmiał się pogodnie.
- To niewątpliwie piękny dzień . Powiedz nam jeszcze jak Królowa ma uruchomić gen?
- Nie mam pojęcia. Ciągle nad tym pracuje.
- Cóż, z tym sobie już poradzimy prawda, kochanie? – powiedział pierwotny opuszczając moją koszulkę i poklepując mnie po plechach.
- Nie mam zamiaru w niczym ci pomagać, nie mając pojęcia po co chcesz uruchomić gen?
- Doprawdy? A ja mówię, że zrobisz wszystko co ci powiem, by uratować swoje ukochane baranie stadko.
Wiedział gdzie uderzyć, abym całkowicie się poddała.
- Jeśli jest Królową to także wilkołakiem? – zapytał zaniepokojony Damon.
No tak to możliwe! Co ja teraz zrobię? Nic gorszego przytrafić mi się nie mogło. Nie dość, że stanę się własnością Klausa to miałabym przeżywać przemianę co miesiąc. Wiedziałam od Tylera, że ból jest praktycznie nie do wytrzymania.
- Nie, Królowa jest zwykłym człowiekiem, więc wasza więź pozostanie bez zmian.
- Co? Jaka więź?! – zapytałam.
- Czekałem na ten moment – powiedział Klaus i rozsiadł się wygodnie na krześle oczekując na przedstawienie.
- Nie powiedziałeś jej ? – zapytała mama.
Czułam jak atmosfera zgęstniała, a po moich plecach przeszedł zimny dreszcz. Nie wiedziałam, czy chce usłyszeć to co zawisło teraz nad nami.
Wampir odchrząknął jakby chciał się pozbyć swoich obaw.
- Amelio – zaczął spokojnie – pamiętasz co mówiłem na cmentarzu?
Przytaknęłam przypominając sobie , jego wyznanie, że nigdy nie chciał bym cierpiała.
- Twoi rodzice oddali mi ciebie, przyrzekli. Od urodzenia jesteś moją narzeczoną.
Popatrzyłam się na niego jak na wariata i po prostu wybuchłam śmiechem. To co mówił było po prostu niedorzeczne. Tylko on potrafił wymyśleć taką głupotę, ale kiedy nikt inny się nie śmiał, a tata patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem przestałam być czegokolwiek pewna.
Wampir zrobił krok w moją stronę, a ja poczułam strach, przerażenie, obrzydzenie. Zostałam zdradzona przez najbliższych.
- Nie zbliżaj się!
- Wyjaśnimy ci wszystko. Obiecuje – mówił Damon i nadal szedł w moją stronę.
- Pogięło was? Ukochani rodzice sprzedali mnie potworowi! To nie średniowiecze! – krzyczałam spanikowana – Nikt do niczego mnie nie zmusi! – wrzasnęłam na nich i po prostu wybiegłam z domu dziękując Bogu, że nikt mnie nie zatrzymywał. Biegłam przed siebie wiedząc, że nie mam gdzie się udać. Łzy ciekły mi po twarzy strumieniami. Jak  rodzice mogli mi coś takiego zrobić? Nie miałam pojęcia co to dla mnie znaczyło, ale nie chciałam nikogo z nich widzieć. Chciałam się rozpłynąć w tym zachodzącym słońcu.
Nienawidziłam ich.
Nienawidziłam siebie.

Damon
Chciałem za nią wyjść i wszystko wyjaśnić. Zapewnić, że wszystko będzie dobrze, tylko że sam nie byłem tego pewny. Wiedziałem jedno, że ona nie może być teraz sama. Przed wyjściem zatrzymał mnie Klaus.
- Nie będzie chciała teraz z tobą rozmawiać.
- To mam ją tak zostawić? – zapytałem poirytowany i wkurzony.
- Chyba nie chcesz jej zniewolić?
Miał rację. Nie chce zrobić z niej marionetki, a inaczej nie dałbym rady jej uspokoić. Musiałbym wykorzystać więź.
- To co proponujesz? – zapytałem, krążąc po pokoju. Najchętniej rozszarpał bym komuś gardło i zatopił się w żądzy krwi. Zapomniał o problemach.
- Ja z nią porozmawiam.
- Dobrze, ale idziemy razem.
- Nie ufasz mi ? – zapytał rozbawiony, Nick.
- Już nie. Dobrze wiemy, że nie cofniesz się przed niczym, by te wilkołaki stały się hybrydami – powiedziałem i nie czekając na niego wyszedłem szukać Amelii. Już z daleka słyszałem jej szloch, a ja nie mogłam nic zrobić…
_____________________________________________________________________________

Wreszcie sytuacja nie co się wyjaśniła. Mam nadzieję, że wam się podobało.
Zapraszam do komentowania.
Pozdrawiam ;*

7 komentarzy:

  1. Kurcze świetnie! W koncu Amelia się dowiedziała o Przyrzeczeniu. Mam nadzieję, że jakoś to zniesie ;D
    Jak rodzice mogli jej to zrobić!? Są nienormalni?
    Błagam, dodaj szybko nowy rozdział, już nie mogę się doczekać *.*
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do mnie na NN ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za wyjaśnienie i czekam z niecierpliwością na nn!

    OdpowiedzUsuń
  4. uhuhu! nono, ciekawe co teraz zrobi Amelia - wybaczy Damonowi i rodzicom? W sumie faktycznie potraktowali ją jakby żyli w średniowieczu!
    W ogóle królowa wilkołaków...? Brzmi nieźle, intrygująco a zarazem dziwnie. ;D

    No i najlepsze na koniec - Klaus. Uwielbiam go. Dobrze, że jest taki zły. Strasznie go lubię u Ciebie w opowiadaniu - jest taki prawdziwy!

    Pozdrawiam i do napisania. ;*
    http://krwia-pisane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym zaprosić na nowy rozdział ;) Pozdrawiam i do napisania. ;*

    http://krwia-pisane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Amelia królową wilkołaków? Nie spodziewałam się, ale pewnie nie tylko ja.
    Współczuje Amelii... Jak rodzice mogli jej to zrobić? Ciekawe czy Damon ich czasem nie zmusił? Ja to mam pomysły...
    Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No, no to się akcja rozwija :P Nigdy bym nie nawet nie pomyślała, że ona może mieć coś wspólnego z wilkołakami... A bycie ich królową to już w ogóle :P Jestem ciekawa jak to się wszystko na niej odbije. Była już narzeczoną od urodzenia, nieźle... Świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń