- Klaus, co
ty tu robisz? – zapytałam totalnie zdezorientowana.
- Powiedzmy,
że nowe okoliczności sprowadziły mnie, aż tu – odpowiedział z uśmiechem szaleńca.
- Witaj,
Amelko! – usłyszałam uradowany głos mojej mamy, która wybiegła z domu, a za nią
wyszedł tata. Rodzicielka zamknęła mnie w mocnym uścisku, jakby chciała się
przekonać, że jestem cała. Także bardzo się za nimi stęskniłam, ale teraz moją
głowę zaprzątały inne sprawy. Musiałam mieć pewność, że rodzice są bezpieczni i
dowiedzieć się czego tu chce pierwotny?
- Witaj,
mamo – odezwałam się w końcu i wtuliłam się w jej matczyne ramiona.
- Wejdźmy do
domu – powiedział sucho tato, wcale nie zwracając na mnie uwagi. Było to co
najmniej dziwne z jego strony. Jednak nie zapytałam o co chodzi, tylko
posłusznie poszłam w stronę wejścia. Zatrzymałam się przy drzwiach, aby
zaprosić do środka Damona, ale on bez najmniejszych problemów przekroczył próg.
- Ale jak? –
zachłysnęłam się powietrzem. Zdecydowanie coś w tym wszystkim było nie tak.
Wampir nie kwapił się z wyjaśnieniami, tylko wyciągnął do mnie rękę, abym mogła
ją uchwycić tak jak na cmentarzu. Odtrąciłam ją stanowczo, mimo że wyraźnie
potrzebowałam psychicznego oparcia w drugiej osobie i sama pomaszerowałam do
kuchni, gdzie siedziała już hybryda i moi rodzice.
- Czy
wyjaśni mi ktoś łaskawie, co mają moi rodzice do Wilkołaczej Jedności Los
Angeles? – zapytałam siadając naprzeciwko Niklausa. Rodzice spuścili wzrok, a
Damon stojący w wejściu do kuchni spoglądał z wyczekiwaniem na hybrydę, więc i
ja posłałam w jego stronę zimne spojrzenie.
- Doszły
mnie słuchy, że twoi rodzice bardzo interesują się tą organizacją.
- Owszem –
przytaknął mój ojciec.
- Kto ci to
powiedział?
- Niech pan
powie, co uruchamia gen? – powiedział Nick nie zwracając uwagi na moje pytanie.
- Uruchamianie
go jest zakazane – odpowiedział spokojnie mój ojciec.
- Chyba się
nie zrozumieliśmy. Masz odpowiedzieć szczerze na każde moje pytanie –
powiedział spokojnym głosem Klaus, ale jego nakaz wywarł na mnie ogromne
wrażenie. Ja nawet mając werbenę przy sobie nie wiem czy była bym w stanie mu
odmówić.
- A więc? –
ponaglił mojego ojca, na którego czole pojawiły się kropelki potu.
- Do
uruchomienia genu potrzebna jest Królowa Wilkołaków.
- Tak
lepiej. Kim ona jest?
- To… - powiedział zaciskając mocno szczękę, ciężko
ze sobą walczyć – To moja córka.
Szczęka
opadła mi do samej ziemi. Jak to? Ja mam być jakąś Królowa Wilkołaków?!
- Skąd ta
pewność? – prowadził dalej przesłuchanie, blondyn.
- Ma znak na
plecach.
- Jaki znak?
Nie mam żadnego znaku! – krzyknęłam szybko wstając z krzesła.
- Jest
niewielki i dla ludzkiego oka przypomina zwykły pieprzyk. Po uruchomieniu genu
znak się rozrośnie.
Krążyłam
niespokojnie po pomieszczeniu jak zamknięta w klatce. Faktycznie miałam między
łopatkami nieduży pieprzyk. Czy to może być ten znak królowej?
Nagle Klaus
zmaterializował się za mną i uniósł mi koszulkę.
- Zostaw
mnie ! – wrzasnęłam, próbując się wyrwać, mimo że i tak to było nie możliwe.
- Wszystko
dobrze, księżniczko – powiedział uspokajająco Damon – Tylko spojrzymy.
Mimo że
chciałam zaprzeczyć i wyrwać się z rąk Niklausa, moje ciało przestało się
szarpać jakby przestało mnie słuchać.
- O cholera!
– sapnął Damon, a Klaus zaśmiał się pogodnie.
- To
niewątpliwie piękny dzień . Powiedz nam jeszcze jak Królowa ma uruchomić gen?
- Nie mam pojęcia.
Ciągle nad tym pracuje.
- Cóż, z tym
sobie już poradzimy prawda, kochanie? – powiedział pierwotny opuszczając moją
koszulkę i poklepując mnie po plechach.
- Nie mam
zamiaru w niczym ci pomagać, nie mając pojęcia po co chcesz uruchomić gen?
- Doprawdy?
A ja mówię, że zrobisz wszystko co ci powiem, by uratować swoje ukochane
baranie stadko.
Wiedział
gdzie uderzyć, abym całkowicie się poddała.
- Jeśli jest
Królową to także wilkołakiem? – zapytał zaniepokojony Damon.
No tak to
możliwe! Co ja teraz zrobię? Nic gorszego przytrafić mi się nie mogło. Nie
dość, że stanę się własnością Klausa to miałabym przeżywać przemianę co
miesiąc. Wiedziałam od Tylera, że ból jest praktycznie nie do wytrzymania.
- Nie,
Królowa jest zwykłym człowiekiem, więc wasza więź pozostanie bez zmian.
- Co? Jaka
więź?! – zapytałam.
- Czekałem
na ten moment – powiedział Klaus i rozsiadł się wygodnie na krześle oczekując na
przedstawienie.
- Nie
powiedziałeś jej ? – zapytała mama.
Czułam jak
atmosfera zgęstniała, a po moich plecach przeszedł zimny dreszcz. Nie
wiedziałam, czy chce usłyszeć to co zawisło teraz nad nami.
Wampir
odchrząknął jakby chciał się pozbyć swoich obaw.
- Amelio –
zaczął spokojnie – pamiętasz co mówiłem na cmentarzu?
Przytaknęłam
przypominając sobie , jego wyznanie, że nigdy nie chciał bym cierpiała.
- Twoi
rodzice oddali mi ciebie, przyrzekli. Od urodzenia jesteś moją narzeczoną.
Popatrzyłam
się na niego jak na wariata i po prostu wybuchłam śmiechem. To co mówił było po
prostu niedorzeczne. Tylko on potrafił wymyśleć taką głupotę, ale kiedy nikt
inny się nie śmiał, a tata patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem przestałam
być czegokolwiek pewna.
Wampir
zrobił krok w moją stronę, a ja poczułam strach, przerażenie, obrzydzenie.
Zostałam zdradzona przez najbliższych.
- Nie
zbliżaj się!
- Wyjaśnimy
ci wszystko. Obiecuje – mówił Damon i nadal szedł w moją stronę.
- Pogięło
was? Ukochani rodzice sprzedali mnie potworowi! To nie średniowiecze! –
krzyczałam spanikowana – Nikt do niczego mnie nie zmusi! – wrzasnęłam na nich i
po prostu wybiegłam z domu dziękując Bogu, że nikt mnie nie zatrzymywał.
Biegłam przed siebie wiedząc, że nie mam gdzie się udać. Łzy ciekły mi po
twarzy strumieniami. Jak rodzice mogli
mi coś takiego zrobić? Nie miałam pojęcia co to dla mnie znaczyło, ale nie
chciałam nikogo z nich widzieć. Chciałam się rozpłynąć w tym zachodzącym
słońcu.
Nienawidziłam
ich.
Nienawidziłam
siebie.
Damon
Chciałem za
nią wyjść i wszystko wyjaśnić. Zapewnić, że wszystko będzie dobrze, tylko że
sam nie byłem tego pewny. Wiedziałem jedno, że ona nie może być teraz sama.
Przed wyjściem zatrzymał mnie Klaus.
- Nie będzie
chciała teraz z tobą rozmawiać.
- To mam ją
tak zostawić? – zapytałem poirytowany i wkurzony.
- Chyba nie
chcesz jej zniewolić?
Miał rację.
Nie chce zrobić z niej marionetki, a inaczej nie dałbym rady jej uspokoić.
Musiałbym wykorzystać więź.
- To co
proponujesz? – zapytałem, krążąc po pokoju. Najchętniej rozszarpał bym komuś
gardło i zatopił się w żądzy krwi. Zapomniał o problemach.
- Ja z nią
porozmawiam.
- Dobrze,
ale idziemy razem.
- Nie ufasz
mi ? – zapytał rozbawiony, Nick.
- Już nie. Dobrze
wiemy, że nie cofniesz się przed niczym, by te wilkołaki stały się hybrydami –
powiedziałem i nie czekając na niego wyszedłem szukać Amelii. Już z daleka
słyszałem jej szloch, a ja nie mogłam nic zrobić…
_____________________________________________________________________________
Wreszcie
sytuacja nie co się wyjaśniła. Mam nadzieję, że wam się podobało.
Zapraszam do
komentowania.
Pozdrawiam
;*
Kurcze świetnie! W koncu Amelia się dowiedziała o Przyrzeczeniu. Mam nadzieję, że jakoś to zniesie ;D
OdpowiedzUsuńJak rodzice mogli jej to zrobić!? Są nienormalni?
Błagam, dodaj szybko nowy rozdział, już nie mogę się doczekać *.*
Pozdrawiam ;**
Zapraszam do mnie na NN ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Dziękuję za wyjaśnienie i czekam z niecierpliwością na nn!
OdpowiedzUsuńuhuhu! nono, ciekawe co teraz zrobi Amelia - wybaczy Damonowi i rodzicom? W sumie faktycznie potraktowali ją jakby żyli w średniowieczu!
OdpowiedzUsuńW ogóle królowa wilkołaków...? Brzmi nieźle, intrygująco a zarazem dziwnie. ;D
No i najlepsze na koniec - Klaus. Uwielbiam go. Dobrze, że jest taki zły. Strasznie go lubię u Ciebie w opowiadaniu - jest taki prawdziwy!
Pozdrawiam i do napisania. ;*
http://krwia-pisane.blogspot.com/
Chciałabym zaprosić na nowy rozdział ;) Pozdrawiam i do napisania. ;*
OdpowiedzUsuńhttp://krwia-pisane.blogspot.com/
Amelia królową wilkołaków? Nie spodziewałam się, ale pewnie nie tylko ja.
OdpowiedzUsuńWspółczuje Amelii... Jak rodzice mogli jej to zrobić? Ciekawe czy Damon ich czasem nie zmusił? Ja to mam pomysły...
Czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam :)
No, no to się akcja rozwija :P Nigdy bym nie nawet nie pomyślała, że ona może mieć coś wspólnego z wilkołakami... A bycie ich królową to już w ogóle :P Jestem ciekawa jak to się wszystko na niej odbije. Była już narzeczoną od urodzenia, nieźle... Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń