sobota, 16 marca 2013

Rozdział 27



Biegałam jak najszybciej potrafiłam, jakbym w ten sposób mogła zgubić gdzieś za sobą wszystkie swoje problemy. Jednak one nie chciały tego uczynić byłam nimi splątana tak jak sznurem w moim śnie. Byłam pewnego rodzaju marionetką w rękach rodziców, którzy bez skrupułów sprzedali mnie potworowi. Jak mogli?! Serce kołatało mi się nie zdrowo w piersi i jednocześnie dotkliwie zranione przez najbliższych, bolało. Oczy miałam zasnute łzami, które skapywały na moją koszulkę.
W końcu stanęłam w jakimś odludnym miejscu i osunęłam się na ziemie. Najchętniej rozpłynęła bym się w tym zachodzącym słońcu, ale nie potrafiłam. Najgorsze było to, że nie miałam pojęcia jak będzie wyglądało dalsze moje życie. Nie wiedziałam jak wyjść z tej sytuacji. Najchętniej poszłabym się upić, aby zapomnieć o tym jak bardzo zranili mnie moi rodzice.
Z daleka dostrzegłam idącą w moją stronę postać. Przetarłam załzawione oczy, aby dostrzec kto mnie obserwuje. Na polane, na której właśnie się znajdowałam wszedł Klaus z poważną miną. No tak! Jeszcze do tego jestem jakąś cholerną królową…
- Odejdź! – chlipnęłam.
- Nie zostawię cię samej.
- Nie wtrącaj się to nie jest twoja sprawa!
- Owszem , obecnie jak najbardziej moja – powiedział i nie zwracając uwagi na moje sprzeciwy usiadł obok mnie. – Są trzy powody, dla których to jest moja sprawa. Po pierwsze jesteś potrzebną mi Królową Wilkołaków.
Na te słowa prychnęłam zniesmaczona.
- No tak! Nie pozwolisz mi się oddalić…
- Po drugi – kontynuował nie zrażony moim tonem – Damon to mój przyjaciel. Po trzecie, nawet cie polubiłem.
Na mojej zapłakanej twarzy na te słowa wypłynął delikatny uśmiech. Jakoś tak cieplej zrobiło mi się na sercu. Pierwotny odwzajemnił uśmiech ,a potem spojrzał w gwieździste niebo.
- Czasem, życie pisze zadziwiające scenariusze.
- Tuż przed wyjazdem, patrząc jak dziś w niebo poprosiłam spadającą gwiazdę, abym mogła się dowiedzieć czemu przeżyłam wypadek samochodowy – powiedziałam ulegając melancholijnemu nastrojowi Niklausa.
- Na to pytanie może ci tylko odpowiedzieć Damon.
- A co on ma z tym wspólnego?
- Porozmawiaj z nim, a się dowiesz – powiedział spoglądając w kierunku, z  którego przyszedł.
Na horyzoncie pojawiła się znana mi doskonale czarna postać.
- Nie mam ochoty z nim rozmawiać – powiedziałam zaciskając usta.
- Porozmawiasz z nim teraz grzecznie, bo martwa nie pomożesz swoim przyjaciołom – powiedział spokojnie pierwotny i jak gdyby nigdy nic wstał i odszedł kawałek – Widzimy się jutro w Mystic Falls i nic nie kombinuj, bo wykopie cię nawet z pod ziemi.
Po tych słowach szybkim krokiem ruszył w drogę powrotną zostawiając mnie z moim narzeczonym. Jak to w ogóle brzmi!
- Czemu martwa nie pomogę przyjaciołom? – zapytałam zaniepokojona słowami Klausa.
- Sytuacja jest dość ciężka. W skrócie twoje życie zależy od mojej obecności w nim. Kiedy zniknę z niego lub będę za daleko zaczniesz usychać jak ścięty kwiat.
Na te słowa przełknęłam głośno ślinę, a strach uderzył we mnie niespodziewanie.
- Jaką mam pewność, że ta więź istnieje?
- Dzięki niej mogę manipulować twoim ciałem. Kazałem ci założyć czerwona bieliznę. Mimo ze umysł się buntował ciało wykonało rozkaz.
- Można ją jakoś przerwać?
Kolejna fala strachu uderzyła we mnie, kiedy głowa Damona zaczęła kręcić się zaprzeczając. Wampir mógł ze mną zrobić co mu się tylko podobało. Mógł mnie do wszystkiego zmusić! Stałam między wampirem połączonym ze mną więzią, a pierwotnym, któremu byłam potrzebna w nie do końca wiadomym celu. Moja życiowa droga została zamknięta z każdej strony. Zostałam na niej sama i zagubiona.
- Podobno wiesz, czemu przeżyłam wypadek. Czy to ty… Czy ty zabiłeś Ericka?
- Owszem byłem tam, ale nikogo nie zabiłem. Polowałem, kiedy usłyszałem twój wrzask. Gdy dotarłem na miejsce było za późno dla twojego chłopaka.
- Uratowałeś mi życie.
- Drugi raz.
- Jak to? – zapytałam zdziwiona.
- Uratowałem twoich rodziców z płonącego domu. Twoja mama była wtedy w ciąży z tobą. W ramach wdzięczności ofiarowali mi ciebie. Uważali, że ze mną będziesz szczęśliwa.
Na te słowa parsknęłam śmiechem.
- Powinni raczej dać mi wybór z kim będzie mi lepiej! – powiedziałam gwałtownie wstając. – To co  jak nie chce umrzeć mam teraz wyjść za ciebie? Iść z tobą do łóżka? Czy coś jeszcze innego? – zaczęłam krzyczeć zrozpaczona – To tak ma  wyglądać moje szczęście?
- Proszę nie płacz – powiedział także wstając i przysuwając się do mnie. Podniósł rękę jakby chcąc otrzeć łzy spływające po moim policzku, ale ja cofnęłam się w tył. – Na początek wrócimy do Mystic Falls, bo Klaus ci nie odpuści.
Popatrzyłam na niego z powątpieniem. Mówił o tym jakby to wszystko było takie oczywiste i normalne. Na samą myśl, że mógłby mnie do czegoś zmusić robiło mi się nie dobrze. Głowa pulsowała mi z bólu, nie mogąc poukładać wszystkim informacji. Kręciło mi się od nich w głowie. Czułam się jakby moje życie od tej pory nie istniało. Od tej pory wszystko zależało od Damona. Bałam się. Tak okropnie się bałam przyszłości.
- Obiecuje ci, Amelko, że do niczego cię nie zmuszę. Nigdy.
- Jaką mam pewność.
- Nie masz jej – powiedział zrezygnowanym głosem i po prostu wyciągnął do mnie rękę. – Pozwól sobie pomóc.
Chwile wpatrywałam się w jego dłoń jak w węża, ale już po chwili wiedziałam, że sama sobie z tym nie poradzę. Wszystko zależało od niego. Podałam drżące palce i już po chwili znalazłam się w jego objęciach z głośnym szlochem. Nie potrafiłam się opanować. Musiałam wszystko z siebie wyrzucić. 
_______________________________________________________________________
Dziś nie co krotko, ale mam ostatnio bardzo mało czasu ;/
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.
Pozdrawiam:*

6 komentarzy:

  1. Masakra. Bardzo mi jej szkoda. Z jednej strony może go znienawidzić, z drugiej i tak musi do niego przyjść! Wszystko zależy od Damona i Klausa. Wow.
    Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy i w sumie nie bardzo wiem co napisać - zaszokowałaś mnie.

    Ach... nie mam pojęcia, co będzie dalej.
    czekam na nn. Do napisania. ;*
    http://krwia-pisane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, jeszcze trochę a bym się popłakała.
    Szkoda mi Amelki, ale też trzeba postawić się na miejscu Damona. Przecież nie chciał jej skrzywdzić. Póki co... więc może powinna mu dać szansę?
    Cudnie napisany rozdział i trochę krótki, a wiem, że możesz więcej, bo świetnie piszesz i na pewno byś coś wymyśliła.
    Kolejny ma być dłuższy, kochana!
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahh, nareszcie! Rozdział boski, pisz szybko nn! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie mi szkoda Amelii. Damona nie wiedzieć czemu też... Rozdział genialny, koniecznie poinformuj mnie o kolejnym ;*

    Ps ---> Obserwuję i mam nadzieję, że odwzajemnisz :3

    Zapraszam do siebie,
    www.historia-heather-spender.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział bardzo mi się spodobał. C;
    Szkoda mi Amelii, że musisz przechodzić przez to wszystko. Najpierw musi pomagać Klausowi, a potem dowiaduje się, że jest jakąś Królową Wilkołaków, a do tego rodzice oddali ją jako narzeczoną Damona. Masakra, ale radzi sobie z tym dosyć dobrze. Czekam z niecierpliwością na dalsza część, jestem ciekawa o co chodzi z ta królową, a tak poza tym życzę dużo weny i do napisania. :)
    P.S zapraszam do mnie na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uf... Jak dawno mnie tu nie było. Musiałam koniecznie nadrobić zaległości.
    Świetny pomysł z tą całą więzią i królową wilkołaków. Sama bym na takie coś nigdy nie wpadła. Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny.

    PS Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Zapraszam.
    http://wamp-mania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń