Biegałam jak
najszybciej potrafiłam, jakbym w ten sposób mogła zgubić gdzieś za sobą
wszystkie swoje problemy. Jednak one nie chciały tego uczynić byłam nimi
splątana tak jak sznurem w moim śnie. Byłam pewnego rodzaju marionetką w rękach
rodziców, którzy bez skrupułów sprzedali mnie potworowi. Jak mogli?! Serce
kołatało mi się nie zdrowo w piersi i jednocześnie dotkliwie zranione przez
najbliższych, bolało. Oczy miałam zasnute łzami, które skapywały na moją
koszulkę.
W końcu
stanęłam w jakimś odludnym miejscu i osunęłam się na ziemie. Najchętniej
rozpłynęła bym się w tym zachodzącym słońcu, ale nie potrafiłam. Najgorsze było
to, że nie miałam pojęcia jak będzie wyglądało dalsze moje życie. Nie
wiedziałam jak wyjść z tej sytuacji. Najchętniej poszłabym się upić, aby
zapomnieć o tym jak bardzo zranili mnie moi rodzice.
Z daleka
dostrzegłam idącą w moją stronę postać. Przetarłam załzawione oczy, aby
dostrzec kto mnie obserwuje. Na polane, na której właśnie się znajdowałam
wszedł Klaus z poważną miną. No tak! Jeszcze do tego jestem jakąś cholerną
królową…
- Odejdź! –
chlipnęłam.
- Nie
zostawię cię samej.
- Nie
wtrącaj się to nie jest twoja sprawa!
- Owszem ,
obecnie jak najbardziej moja – powiedział i nie zwracając uwagi na moje
sprzeciwy usiadł obok mnie. – Są trzy powody, dla których to jest moja sprawa. Po
pierwsze jesteś potrzebną mi Królową Wilkołaków.
Na te słowa
prychnęłam zniesmaczona.
- No tak!
Nie pozwolisz mi się oddalić…
- Po drugi –
kontynuował nie zrażony moim tonem – Damon to mój przyjaciel. Po trzecie, nawet
cie polubiłem.
Na mojej
zapłakanej twarzy na te słowa wypłynął delikatny uśmiech. Jakoś tak cieplej
zrobiło mi się na sercu. Pierwotny odwzajemnił uśmiech ,a potem spojrzał w
gwieździste niebo.
- Czasem,
życie pisze zadziwiające scenariusze.
- Tuż przed
wyjazdem, patrząc jak dziś w niebo poprosiłam spadającą gwiazdę, abym mogła się
dowiedzieć czemu przeżyłam wypadek samochodowy – powiedziałam ulegając
melancholijnemu nastrojowi Niklausa.
- Na to
pytanie może ci tylko odpowiedzieć Damon.
- A co on ma
z tym wspólnego?
-
Porozmawiaj z nim, a się dowiesz – powiedział spoglądając w kierunku, z którego przyszedł.
Na
horyzoncie pojawiła się znana mi doskonale czarna postać.
- Nie mam
ochoty z nim rozmawiać – powiedziałam zaciskając usta.
-
Porozmawiasz z nim teraz grzecznie, bo martwa nie pomożesz swoim przyjaciołom –
powiedział spokojnie pierwotny i jak gdyby nigdy nic wstał i odszedł kawałek –
Widzimy się jutro w Mystic Falls i nic nie kombinuj, bo wykopie cię nawet z pod
ziemi.
Po tych słowach
szybkim krokiem ruszył w drogę powrotną zostawiając mnie z moim narzeczonym.
Jak to w ogóle brzmi!
- Czemu
martwa nie pomogę przyjaciołom? – zapytałam zaniepokojona słowami Klausa.
- Sytuacja
jest dość ciężka. W skrócie twoje życie zależy od mojej obecności w nim. Kiedy
zniknę z niego lub będę za daleko zaczniesz usychać jak ścięty kwiat.
Na te słowa
przełknęłam głośno ślinę, a strach uderzył we mnie niespodziewanie.
- Jaką mam
pewność, że ta więź istnieje?
- Dzięki
niej mogę manipulować twoim ciałem. Kazałem ci założyć czerwona bieliznę. Mimo
ze umysł się buntował ciało wykonało rozkaz.
- Można ją
jakoś przerwać?
Kolejna fala
strachu uderzyła we mnie, kiedy głowa Damona zaczęła kręcić się zaprzeczając.
Wampir mógł ze mną zrobić co mu się tylko podobało. Mógł mnie do wszystkiego
zmusić! Stałam między wampirem połączonym ze mną więzią, a pierwotnym, któremu
byłam potrzebna w nie do końca wiadomym celu. Moja życiowa droga została
zamknięta z każdej strony. Zostałam na niej sama i zagubiona.
- Podobno
wiesz, czemu przeżyłam wypadek. Czy to ty… Czy ty zabiłeś Ericka?
- Owszem
byłem tam, ale nikogo nie zabiłem. Polowałem, kiedy usłyszałem twój wrzask. Gdy
dotarłem na miejsce było za późno dla twojego chłopaka.
- Uratowałeś
mi życie.
- Drugi raz.
- Jak to? –
zapytałam zdziwiona.
- Uratowałem
twoich rodziców z płonącego domu. Twoja mama była wtedy w ciąży z tobą. W
ramach wdzięczności ofiarowali mi ciebie. Uważali, że ze mną będziesz
szczęśliwa.
Na te słowa
parsknęłam śmiechem.
- Powinni
raczej dać mi wybór z kim będzie mi lepiej! – powiedziałam gwałtownie wstając. –
To co jak nie chce umrzeć mam teraz
wyjść za ciebie? Iść z tobą do łóżka? Czy coś jeszcze innego? – zaczęłam
krzyczeć zrozpaczona – To tak ma wyglądać moje szczęście?
- Proszę nie
płacz – powiedział także wstając i przysuwając się do mnie. Podniósł rękę jakby
chcąc otrzeć łzy spływające po moim policzku, ale ja cofnęłam się w tył. – Na początek
wrócimy do Mystic Falls, bo Klaus ci nie odpuści.
Popatrzyłam
na niego z powątpieniem. Mówił o tym jakby to wszystko było takie oczywiste i
normalne. Na samą myśl, że mógłby mnie do czegoś zmusić robiło mi się nie
dobrze. Głowa pulsowała mi z bólu, nie mogąc poukładać wszystkim informacji.
Kręciło mi się od nich w głowie. Czułam się jakby moje życie od tej pory nie istniało.
Od tej pory wszystko zależało od Damona. Bałam się. Tak okropnie się bałam przyszłości.
- Obiecuje
ci, Amelko, że do niczego cię nie zmuszę. Nigdy.
- Jaką mam
pewność.
- Nie masz
jej – powiedział zrezygnowanym głosem i po prostu wyciągnął do mnie rękę. –
Pozwól sobie pomóc.
Chwile wpatrywałam się w jego dłoń jak w węża, ale już po chwili
wiedziałam, że sama sobie z tym nie poradzę. Wszystko zależało od niego.
Podałam drżące palce i już po chwili znalazłam się w jego objęciach z głośnym szlochem.
Nie potrafiłam się opanować. Musiałam wszystko z siebie wyrzucić.
_______________________________________________________________________
Dziś nie co
krotko, ale mam ostatnio bardzo mało czasu ;/
Mam
nadzieję, że rozdział wam się podobał.
Pozdrawiam:*
Masakra. Bardzo mi jej szkoda. Z jednej strony może go znienawidzić, z drugiej i tak musi do niego przyjść! Wszystko zależy od Damona i Klausa. Wow.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego obrotu sprawy i w sumie nie bardzo wiem co napisać - zaszokowałaś mnie.
Ach... nie mam pojęcia, co będzie dalej.
czekam na nn. Do napisania. ;*
http://krwia-pisane.blogspot.com/
Kurde, jeszcze trochę a bym się popłakała.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Amelki, ale też trzeba postawić się na miejscu Damona. Przecież nie chciał jej skrzywdzić. Póki co... więc może powinna mu dać szansę?
Cudnie napisany rozdział i trochę krótki, a wiem, że możesz więcej, bo świetnie piszesz i na pewno byś coś wymyśliła.
Kolejny ma być dłuższy, kochana!
Czekam na nn :*
Ahh, nareszcie! Rozdział boski, pisz szybko nn! ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi szkoda Amelii. Damona nie wiedzieć czemu też... Rozdział genialny, koniecznie poinformuj mnie o kolejnym ;*
OdpowiedzUsuńPs ---> Obserwuję i mam nadzieję, że odwzajemnisz :3
Zapraszam do siebie,
www.historia-heather-spender.blogspot.com
Rozdział bardzo mi się spodobał. C;
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Amelii, że musisz przechodzić przez to wszystko. Najpierw musi pomagać Klausowi, a potem dowiaduje się, że jest jakąś Królową Wilkołaków, a do tego rodzice oddali ją jako narzeczoną Damona. Masakra, ale radzi sobie z tym dosyć dobrze. Czekam z niecierpliwością na dalsza część, jestem ciekawa o co chodzi z ta królową, a tak poza tym życzę dużo weny i do napisania. :)
P.S zapraszam do mnie na nn ;)
Uf... Jak dawno mnie tu nie było. Musiałam koniecznie nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z tą całą więzią i królową wilkołaków. Sama bym na takie coś nigdy nie wpadła. Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny.
PS Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Zapraszam.
http://wamp-mania.blogspot.com/