- Zniszczyć
Klausa – powiedziała uśmiechając się z wyraźnym zadowoleniem z siebie.
- Jak chcesz
zabić Pierwotną hybrydę – zapytałam z wyczuwalną drwiną w głosie. Czy ta
kobieta nie wiedziała, że porywa się z motyką na słońce?
-Powiedzmy,
że na świecie oprócz pierwotnych wampirów mamy też pierwotnego łowcę. Natura
kocha równowagę.
- Dobrze,
ale co ja mam z tym wspólnego?
- Nie
pozwolę ci aktywować wilkołaczego genu.
-Zrobię
wszystko co Klaus będzie mi kazał. Tylko on może uratować moich przyjaciół.
Dziewczyna
zaśmiała się gardłowo, jakby nie mogąc uwierzyć jak bardzo jestem naiwna.
- Przekonasz
się jak bardzo nie można ufać pierwotnemu – powiedziała i po prostu rozpłynęła
się w powietrzu.
Stałam tam
jeszcze przez jakiś czas, oczekując na powrót wampirzycy. Miałam nadzieję, że
wyjaśni mi o co chodzi. Jednak już po chwili wiedziałam, że czekanie jest
bezcelowe. Katerina odezwie się kiedy sama będzie tego chciała. Zawróciłam
powrotem do domu i zadzwoniłam do Alarica z przeprosinami, że nie pojawiłam się
na treningu.
W piątek od
rana wszyscy wokół mnie mówili o nadchodzącym balu u Mikealsonów. Ta atmosfera
nie co mi się udzieliła, kiedy kupowałam z Caroline ostanie dodatki do mojej
sukienki. Dziś miała się odbyć moja pierwsza randka z Damonem – moim
przyrzeczonym. Nadal nie wiedziałam czy chce się wpakować w związek z wampirem,
ale na pewno nie chciałam umrzeć. Po szkole wróciłyśmy z Caroline, Bonnie i
Eleną do mnie do domu i rozpoczęłyśmy wielkie szykowanie. Robiłyśmy sobie nawzajem
fryzury i makijaże, a przy tym śmiałyśmy się do upadłego. W końcu każda pięknie
ubrana, uczesana i umalowana stanęła przed lustrem, gdzie razem zrobiłyśmy
sobie pamiątkową fotografię. Każda z nas wyglądała pięknie. Już po naszych
strojach mogłam wywnioskować, że bal u pierwotnych jest organizowany z wielkim
rozmachem. Równo o osiemnastej pojawili się nasi mężczyźni by zabrać nas do
willi Mikealsonów. Pierwszy do domu wszedł Jeremi, a za nim bracia Salvatore.
Chłopaki mieli na sobie białe koszule, czarne garnitury i muchę pod szyją.
Pierwszy raz zobaczyłam Damona nie ubranego całkowicie na czarno. Przez dłuższy
czas nie mogłam się przyzwyczaić do jego nowego wyglądu. Wyglądał jak zawsze zniewalająco
seksownie. Ciało idealnie wykrojone jak z marmuru zapierało mi dech w piersiach,
a biel koszuli podkreślała jego niebieskie oczy.
- A ty Blondi idziesz sama? – zapytał
rozbawiony Damon.
- Nic ci do
tego – odpowiedziała spokojnie Caroline. Wtedy rozległo się delikatne pukanie do drzwi. Wszyscy spojrzeliśmy
w ich stronę, a na ustach czarnowłosego pojawił się szeroki uśmiech. Jako pani
domu podeszłam do drzwi i powoli jej otworzyłam. O framugę opierał się Klaus
ubrany w czarny frak. Stałam przez chwilę z rozdziawioną buzią. Pierwotny we
fraku? To równie dziwne jak to, że Damon założył białą koszulę. Hybryda
zdecydowanie gustował w szykownych, ale luźnych ubraniach.
- Mogę wejść
? – zapytał swoim brytyjskim akcentem, unosząc jedną brew do góry. Obróciłam
się w stronę blond wampirzycy zadając nieme pytanie.
- Nie
zgodziłam się nigdzie z tobą iść – powiedziała zirytowana Caroline.
Pierwotny
posłał jej pół uśmiech i przechylił nie co głowę, wyciągając dłoń do przodu.
Twarz wampirzycy spłonęła rumieńcem. Powoli zgrabnie podeszła do drzwi i ujęła
dłoń Niklausa. Już razem odeszli w stronę samochodu. Powoli zamknęłam drzwi i
nadal zdziwiona tym co przed chwilą się stało odwróciłam się w stronę reszty
gości.
- Co to
było?
- Zakochane
zło świata – powiedział Damon, podchodząc do mnie i podając ramię – Czas iść na
bal.
Wszyscy
skierowaliśmy się w stronę willi Mikealsonów wolnym spacerkiem. Za chwilę
miałam poznać resztę pierwotnych. Jak do tej pory znałam tylko Klausa i
Rebekah. Idąc u boku Damona nie miałam czego się bać. Jego dotyk sprawiał, że
lekko drżałam i jednoczenie czułam się niesamowicie ważna. Ta więź chyba
wyżarła mi mózg. Powoli wkroczyliśmy do
ogromnego salonu pełnego ludzi ( a raczej nie tylko ludzi) w rożnym wieku. Przy
drzwiach stał kelner rozdając wszystkim szampana z nieobecnym wzrokiem. Zapewne
pierwotni zadbali, aby ich tajemnica nie wyszła na jaw. Tuż przy marmurowych
schodach znajdujących się w centrum salonu stała samotnie Caroline. Wskazałam
ją lekkim skinieniem głowy Damonowi. Podeszliśmy do niej.
- Hej, Caroline,
gdzie masz Klausa? – zapytałam ostrożnie.
- Zaraz
zobaczysz tradycyjne rozpoczęcie balu u pierwotnych – powiedziała szeroko się
uśmiechając. Rzeczywiście zaraz na szczycie schodów pojawiły się cztery postacie.
Rozpoznałam w śród nich Klausa i Rebekah. Szli jako pierwsi w dół schodów. Za nimi
szło dwóch mężczyzn. Pierwszy był wyraźnie najstarszy z rodzeństwa. Wyglądał
dostojnie i pewnie. Natomiast drugi wyglądał bardzo młodo, a na jego ustach
igrał złośliwy uśmieszek. Zeszli powolnym krokiem do połowy schodów. Tam się
zatrzymali i unieśli w górę swoje kieliszki. Wszyscy jak zaczarowani patrzyli
na nich i powtórzyli ich ruch. Ja także niepewnie uniosłam kieliszek w górę
sprawdzając, czy Damon także to robi.
- Witamy
wszystkich przybyłych na tegoroczny bal – rozpoczął przemowę najstarszy z
rodzeństwa.
- Jesteśmy
bardzo szczęśliwi mogąc was tu gościć – powiedziała Rebekah.
- Wznieśmy
toast za naszą rodzinę – powiedział Kol jakby nie co znudzony.
- Na zawsze
razem, rodzina Mikealsonów – zakończył Klaus i pierwotni wypili zawartość swoich
kieliszków. Wszyscy powtórzyli ten czyn, a potem rozległy się oklaski.
- W swoich
kielichach mają swoją krew zmieszaną. W ten sposób stają się jednością na około
dwadzieścia cztery godziny. Jeśli jedno zginie, zginą wszyscy.
- Nie boją
się – zapytałam zdziwiona.
- Można ich
zabić tylko za pomocą kołka z białego dębu. Ostatni jest własnością Klausa. Po
za tym jeśli oni zginą to z nimi wampiry które stworzyli, czyli tak naprawdę
wszystkie wampiry świata, a jeśli my zginiemy to i wilkołaki i inne magiczne
stworzenia. W naturze musi być równowaga.
- Już mi to ktoś ostatnio mówił – mruknęłam pod nosem.
- Zapraszamy do naszego tradycyjnego tańca – powiedział Klaus
i wraz z Caroline poprowadzili wszystkie pary do sali obok.
- Damon, ale ja nie umiem tego tańczyć – powiedziałam spanikowana.
Bal to nie dyskoteka.
- Spokojnie. Daj się poprowadzić – powiedział unosząc mi
głowę tak abym mu spojrzała w oczy. Powoli ruszyliśmy. Muzyka była delikatna i
sprawiała, że w tańcu płynęliśmy. Nie wiem jakim cudem, ani razy nie pomyliłam
się w tańcu. Silne ramiona niebieskookiego podtrzymywały mnie podpowiadały co
mam robić. Szybki obrót i znalazłam się znów w czyichś ramionach. Nastąpiła
zmiana partnerek. Powoli uniosłam głowę i napotkałam złośliwy uśmieszek, który
może należeć tylko do najmłodszego brata Niklausa. Jego dotyk nie sprawiał mi
przyjemności, a po za tym pod jego czujnym, zimnym wzrokiem czułam się nie za
bezpiecznie.
- Czyżbym miał zaszczyt poznać nową zabawkę Damona i Klausa?
- Nie jestem niczyją zabawką – odpowiedziałam hardo co
wyraźnie jeszcze bardziej go rozbawiło.
- Jak ci na imię?
- Amelia.
- Kol. A więc Amelio, mam nadzieję, że rozmawiałaś już z
Katheriną?
Na jego słowa ciało mi napięło. Jak to możliwe?
- Widzę, że już rozmawialiście. To bardzo dobrze – powiedział
ciesząc się jak dziecko.
- Chyba nie powiesz
mi, że z nią współpracujesz?
- A jak myślisz? Nie lubię leżeć w trumnie przez kilka wieków
– powiedział mi do ucha – Muszę ci coś pokazać. Za pół godziny wyjdź sama przed
dom – powiedział po czym wykonałam obrót i znów znalazłam się w ramionach
Damona. Przywarłam do niego na tyle mocno na ile pozwalał mi taniec.
- Chyba nie polubiłaś uroczego Kola – zapytał żartobliwie.
- Jest przerażający.
- Jak ta cała popaprana rodzinka – zaśmiał się czarnowłosy - Może zechcesz iść ze mną na spacer? Mam
dość tego zatłoczonego miejsca.
- Myślę, że to dobry pomysł – powiedziałam z lekkim
uśmiechem. Wampir za rękę wprowadził mnie lawirując miedzy tańczącymi parami, a
następnie poprowadził mnie do dużego ogrodu z oświetloną świecami altanką.
- Pięknie tu – powiedziałam z zachwytem.
- To moje ulubione miejsce podczas corocznych balów – powiedział
i sięgnął za ławkę na której przysiedliśmy i wyjął butelkę Burbona. Roześmiałam
się z tego jak przytulił butelkę i lekko pogłaskał. Po czym sam wybuchł śmiechem.
- Chcesz trochę? – zapytał.
- Daj – powiedziałam nadal rozbawiona.
- Jak dasz buziaka to dam łyka – powiedział uśmiechając się
zadowolony z siebie. Szybko cmoknęłam go w policzek i chciałam się odsunąć, ale
nie dałam rady. Wampir objął mnie nie dając mi się odsunąć. Mój oddech nie co
przyśpieszył znajdując się tak blisko niego. Wiedziałam co chce zrobić, ale
najgorsze było to, że ja też tego chciałam . Jego usta w końcu dotarły do
moich. Pocałował mnie delikatnie jakby bojąc się, że zaraz mnie spłoszy. Mimowolnie
oddalam pocałunek czując smak jego ust.
________________________________________________________________
Przepraszam za tak długą nieobecność. Mam nadzieję, że nadal
ktoś czytam moje wypociny ;*
Czyta czyta i niemoże się doczekać super rozdział prosze dodaj szybko nowy rozdział
OdpowiedzUsuńOczywiście, że czytam! I bardzo mi się podoba, zupełnie jak każdy inny rozdział ;) Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że czytam... jednak też chciałam przeprosić. Wybacz, że tak długo mnie tutaj nie było, ale nadal jestem wielką fanką Twojej twórczości.
OdpowiedzUsuńWiem, że Kol nie gra tutaj zbyt pozytywnej postaci, ale mimo wszystko jak widzę na blogu jego imię od razu mi tak jakoś lepiej na serduszku. On jest genialny!
Widzę, że wycięła Ester i Finna z balu Mikealsonów.. ;)
Damon i Amielia mimo więzi i tego całego przyrzeczenia są przesłodcy! Ostania scena jest taka - awwwwww...*___*
Uwielbiam i czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.:)
Czytam, czytam ;) i czekam na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJa zaczełam czytać i przeczytałam wszystko ! Rozdział świetny , Czekam na nową notkę . Zapraszam również na mojego bloga ale o Delenie . http://thevampirediaresdelena.bloog.pl
OdpowiedzUsuńjak powyżej czyta.:D
OdpowiedzUsuńpisz dalej,
czekam na NN.
pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Noooo! Nareszcie pocałunek! <3
OdpowiedzUsuńI co chce Kol pokazać Amelii?
Czekam na nn ! :*
Hej ! Wpadam tylko na chwilę. Uzbierałam sobie już pokaźną listę, ale twój rozdział też do niej doliczam. Mianowicie przeczytam go uważnie dopiero jutro wraz z innymi opowiadaniami, bo teraz niestety nie mam w ogóle czasu. Obiecuję jednak, że nadrobię i postaram się skomentować, by to udowodnić. Bardzo przepraszam.
OdpowiedzUsuńNa moim blogu pojawił się świeżutki, nowy rozdział. Zapraszam serdecznie i liczę, że przypadnie ci do gustu ; )
http://mikaelsonfamily.blogspot.com/
Witaj.
OdpowiedzUsuńTwoja notka jest ciekawa. Fajnie piszesz, a że czasem się zdarzy, iż dość długo nie napiszesz, to się każdemu zdarza. Ważne, że blog jest nadal prowadzony.
Jeśli masz czas to wejdź na mój blog: my-fatasy-books.blogspot.com
I przepraszam za spam, jeśli ci to przeszkadza.
Pozdrawiam.
No teraz to czekam na coś nowe części. Wczoraj do 2 w nocy przeczytałam wszystko! Musisz koniecznie dodać coś nowego!
OdpowiedzUsuń