Długo po odejściu Damona nie mogłam zasnąć. Włóczyłam się po ciemnym domu z szklanką ciepłego mleka. Plan Katheriny jest do niczego. Nie można zabić Klausa tak, aby inne wampiry przeżyły. Zresztą Łowca od jakiegoś czasu nie żyje. Pozostało mi tylko zagrać w grę Klausa. Pomagać mu jednocześnie modląc się, żeby pozwolił mi się chociaż na chwilę spotkać z przyjaciółmi. Z tego powodu wstałam rano i zamiast na trening pomaszerowałam do willi Mikaelsownów Poranek był chłodny i dżdżysty. Mocno zakryłam się kurtką czując powiew zimnego wiatru. Wkurzona przeklinałam siebie w myślach. Mogłam wziąć samochód, a nie spacerować samotnie w taki poranek przez las. Wzięłam głęboki wdech. Zapach zroszonej ziemi dotarł do moich nozdrzy. W tym całym zamieszaniu całkowicie zapomniałam o sobie, o tym co sprawia mi przyjemność.
- Czekałem na ciebie - usłyszałam głos gdzieś nie daleko siebie. Podskoczyłam przestraszona, rozglądając się do dokoła. Z lasu wyszedł Paul wciągając na siebie po drodze ciemny t-shert. Wyglądało to co najmniej dziwnie.
- Czego chcesz? - zapytałam podejrzliwie.
Na co on wybuchł śmiechem.
- Nie jestem jelonkiem.
Na te słowa spojrzałam na niego nie wiedząc o czym on mówi.
- W sensie nie jestem leśnym zboczeńcem. Biegałem trochę po lesie w postaci wilka, więc teraz po przemianie musiałem się ubrać.
- Ok ok - powiedziałam unosząc dłonie jak bym się poddawała. - Po co na mnie czekałeś?
Jego mina nie co zrzedła.
- Rozmawiałaś jakoś wczoraj w nocy lub dziś rano z Katheriną?
- Była u mnie jakoś po tym jak bal został brutalnie zakończony - odpowiedziałam powoli - Stało się coś?
Chłopak smętnie pokiwał głową.
- Zaraz potem dostała cynk gdzie przebywa Łowca i ruszyła na spotkanie z nim.
- Spokojnie nic jej nie będzie, bo Łowca nie żyje od jakiegoś roku!
- O czym ty mówisz? - zapytał zdziwiony wilkołak.
- Zabił go Klaus z pomocą braci Salvatore.
- To nie możliwe - powiedział zamyślony.
- A jednak ... - powiedziałam.- Teraz pozwól, że zostawię cię i pójdę do Pierwotnych. Muszę zobaczyć się z ich więźniami.
Chłopak szybko złapał mnie za ramię. Spojrzałam na niego wkurzona.
- Uważaj na siebie.
Wyrwałam się mu i ruszyłam w swoim kierunku.
- O mnie się nie martw.
***
Dziewczyna obudziła się w aucie do którego właśnie wsiadł odnaleziony przez nią Łowca. Niepewnie rozprostowała swoje kości nadal odczuwając słabość po werbenie, którą jej podał chłopak. Spojrzała na niego ze złością wypisaną na twarzy.
- Ja ci podsuwam Pierwotnego na tacy, a ty tak mnie traktujesz - wysyczała.
- Oj księżniczko, musiałem mieć czas, żeby się spakować. Więc? Jaki jest kierunek naszej drogi? - zapytał uśmiechając się całkiem szczerze.
- Mystic Falls - odpowiedziała poprawiając się na siedzeniu i zakładając nogę na nogę.
- Christian - rzucił niedbale młodzieniec i ruszył z piskiem opon.
- Katherina - odpowiedziała wampirzyca uśmiechając się zalotnie.
***
W końcu dotarłam do Mikaelsownów. Byłam totalnie zdeterminowana. Musiałam ich zobaczyć, że są cali i zdrowi. Po prostu musiałam. Uniosłam drżącą dłoń, aby zapukać kiedy otworzyły się przede mną drzwi. Stanęłam oko w oko z Pierwotnym.
- Cieszę się, że przyszłaś - powiedział ze swoim brytyjskim akcentem.
Przez chwilę wahałam się, czy nie zawrócić. Jednak wiedziałam, że muszę być zdeterminowana.
- Czasem mnie przerażasz, Niklausie - powiedziałam po prostu wpychając się obok niego do domu. Hybryda zaśmiał się pogodnie i zamknął za nami drzwi.
Paul zakładał koszulkę! Co to musiał być za widok! *.*
OdpowiedzUsuńChristian nasz nowy Łowca :D Może coś będzie między nim a Amelią, bo w końcu ona ćwiczyła =D Albo z Katherine ;]
Czekam na kolejny rozdział! :*
Nowy łowca!! Super!! Czekam na nowy rozdział!! ;)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo przyjemny :)
OdpowiedzUsuńWreszcie dowiedzieliśmy się co nieco o tym tajemniczym łowcy ^^ Rozdział troszkę króciutki, ale za to bardzo przyjemny.
Z niecierpliwością czekam na nn i zapraszam na niwy rozdział http://all-is-well-that-ends-well-vittoria.blogspot.com/2013/08/rozdzia-xii.html?m=1
Pozdrawiam ~Vittoria