sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział

Zdziwieni poderwaliśmy się łóżka. Krążyliśmy po pokoju w poszukiwaniu ubrań co nie było łatwe zwłaszcza, że większość mojej bielizny było rozszarpane na strzępy. Założyłam więc na siebie krótką koszulkę nocną, a na to szlafrok. Damon wciągnął spodnie i bez koszuli poszedł otworzyć drzwi. Kiedy pobiegłam za nim do salonu wtaczał się już pijany Klaus, którego podtrzymywała Caroline. Nigdy nie widziałam w takim stanie pierwotnego i po minie mojego narzeczonego mogłam wywnioskować, że on także. Może dlatego moja złość za przemianę nie była w tym momencie tak duża. Z jakiegoś powodu zrobiło mi się go szkoda. Może przez to jak kurczowo ściskał Carolinę, żeby mu nigdzie nie uciekła? Może dlatego, że po raz pierwszy dostrzegłam w nim coś na kształt strachu przed samotnością? Sama nie wiem.
- Żeby doprowadzić się do takiego stanu musiał wypić cała swoją sekretną piwniczkę - powiedział krzywiąc się Damon, kiedy blondynka rzuciła pierwotnego na sofę w salonie.
- Z ilości pustych butelek walających się po jego rezydencji stwierdzam, że na pewno wypił większą część swoich tajnych zapasów - stwierdziła nieco rozbawiona Caro. - Do tego przez pierwsze dziesięć minut wykrzykiwał do mnie 'Dość, Silas!' . Właśnie z tego powodu przyprowadziłam go tu - opowiedziała, poważniejąc.
Popatrzyłam z niepokojem na Klausa, ale on już spał rozciągnięty na mojej sofie.
- Chyba, żeby czegoś więcej się dowiedzieć musimy zaczekać do rana.
- No, cóż, więc ja już sobie pójdę - powiedziała Caroline, próbując wyrwać dłoń z uścisku Klausa, co niezbyt jej się udało.
- Raczej nigdzie nie pójdziesz - wywnioskował rozbawiony Damon. Złapał mnie na ręce i przerzucił przez ramię.
- Miłej nocy, Blondi - rzucił jeszcze w stronę blondynki i zaniósł mnie do sypialni.
- Daj spokój, Damon. To nie jest śmieszne... No może trochę jest - powiedziałam sama zaczynając się śmieć. - Nie możemy kazać Carolinie stać przez resztę nocy koło sofy na której leży Klaus - powiedziałam wstając i kierując się w z powrotem do salonu. Jednak już w progu zobaczyłam, ze coś jest nie tak. Blondynka leżała obok pierwotnego , który obejmował ją w pasie. Szybko wycofałam się do pokoju.
- Może jednak poradzą sobie bez mojej pomocy - powiedziałam.
- Za to my mamy trochę czasu dla siebie.
Wampir mówiąc to, podszedł do mnie i zaczął całować zachłannie. Nie byłam mu dłużna.

                                                                     ***
Rano obudził mnie brzęk tłuczonego szkła, ciche przekleństwo pierwotnego i śmiech Caroline. Wyplątałam się z mocnych objęć czarnowłosego i poszłam sprawdzić co tam się dzieje. Zastałam moich gości zmiatających bałagan z podłogi.
- Co tu się stało ? - zapytałam zdziwiona.
- Amelka, jakby ci to wyjaśnić - powiedział Klaus, kiedy blondynka nadal chichotała.
- Najlepiej normlanie - odpowiedziałam patrząc na nich jak na wariatów.
- Szykowaliśmy dla was śniadanie do łóżka, ale pierwotny na kacu jest nie najlepszą pomocą w kuchni - opowiedziała Caroline.
- Fakt ładnie się wczoraj spiłeś - rzuciłam.
Jego mina nie co zrzedła.
- Chciałem cię przeprosić - powiedział wstając z podłogi.
- Daj spokój. Kiedyś musiało się to stać - powiedziałam nie chcąc rozmawiać o mojej przemianie. - Co się stało, tego się nie odstanie.
- Lepiej powiedz, czemu nazywałeś Caroline Silasem? - zapytał wchodząc do pokoju Damon.
 Klaus założył ręce na piersi i spochmurniał. Chwile krążył po pomieszczeniu myśląc nad tym co ma nam powiedzieć. W tym czasie wampirzyca zdążyła sprzątnąć szkło z podłogi i zaparzyć dla nas kawę. Kiedy wszyscy zasiedliśmy do nie dużego kuchennego stołu z parującym kubkiem aromatycznej cieczy, pierwotny zaczął mówić.
- Silas jest już w Mystic Falls. Przyszedł do mnie, ale nie w swojej postaci.
- Jak to ? - wypaliłam zdziwiona.
- Silas jest potężnym starożytnym czarownikiem, który żywi się krwią ludzi. Przez co potrafi znacznie więcej niż zwykła wiedźma. Między innymi potrafi mieszać innym w głowie. Sprawia, że widzisz na jego miejscu kogoś innego. Przyszedł do mnie pod postacią Amelii, potem Damona, a potem Caroline. Znęcał się nade mną psychicznie. Chce zniszczyć wszystkich nieśmiertelnych na świecie.
- A więc, co robimy ? - zapytałam - Bo na pewno nie dam się zabić przed ślubem z tym wariatem - powiedziałam łapiąc narzeczonego za rękę.
- O Boże! Gratuluję! - rzuciła się na nas blondynka, mocno ściskając.
- Dobra, daj spokój Blondi, bo połamiesz nam kości - powiedział z groźna miną mój ukochany, ale w oczach lśniły mu iskierki radości.
- Ja również gratuluje - powiedział Niklaus. - Mam nadzieję, że jak przeżyjemy to zaprosicie mnie na ślub.
- Pewnie, jeśli już nigdy mnie nie zabijesz - powiedziałam puszczając mu oczko, co nie co rozluźniło atmosferę.
- Jakiś plan ? - zapytała Caro.
- Potrzebna nam silna armia i umiejętność stawienia oporu umysłowym manipulacją Silasa. Musimy w końcu dowiedzieć się jak wygląda - powiedział Klaus.
- Obawiam się, że ja go widziałem - powiedział wchodząc do salonu Stefan, a za nim zdenerwowana Elena. Wszyscy spojrzeliśmy się na nich zdziwieni. Nie miałam pojęcia, kiedy przyszli. Twarz brata Damna, była spięta i nerwowa podobnie jak jego dziewczyny.
- Jaka to go widziałeś? Skąd wiesz, że to on ? - zapytał mój narzeczony.
- Rozmawiałem z nim. Problem w tym, że on jest mną. Jestem jego sobowtórem.

Łączna liczba wyświetleń