Właścicielem cieplutkiej kurtki okazał się Damon Salvatore. Wpatrywał się we mnie z ironicznym uśmiechem, który miał być odpowiedzią na mój strach. Cofnęłam się jak oparzona wpadając na barierkę. Tego mi jeszcze brakowało. Czarnowłosy powoli przysunął się do mnie i oparł ręce na metalowym pręcie za moimi plecami zamykając mi ostatnią ścieżkę ratunku. Jego bliskość paraliżowała mnie.
- Oj nie rób takiej zmartwionej miny. Przecież mówiłem, że jeszcze się spotkamy – powiedział niskim, uwodzicielskim głosem. Gdybym go nie znała, pomyślałabym, że mnie podrywa.
Nie byłam w stanie wydobyć z siebie głosu, więc przełknęłam głośno ślinę. Moja odpowiedź wyraźnie go rozbawiła, ponieważ uśmiechnął się ukazując swoje idealnie białe zęby, które wprawiały mnie w przerażenie nawet wtedy, kiedy nie widziałam kłów.
Czarnowłosy ostentacyjnie wciągnął powietrze do płuc, pochylając się w moją stronę.
- Mmm… Twój zapach jest niesamowity. Skoro tak pięknie pachniesz ,to ciekawe jak smakujesz? – mówiąc to pochylił swoją twarz w kierunku mojej szyi. Starał się zmusić swoje ciało do waliki, jednak zamiast tego stałam tam jak słup soli walcząc ze łzami. Byłam zła na siebie o swoją bierność.
Jego oddech drażnił skórę mojej szyi. Serce biło jak oszalałe, a w głowie mi się kręciło. Czułam, że lada moment poczuje przeszywający ból, ale zamiast niego usłyszałam przerażający dźwięk dochodzący zza moich pleców. Był połączeniem wilczego wycia i ludzkiego jęku. Wampir zaniepokojony spojrzał na coś za mną. To był jedyny moment na ucieczkę. Z całych sił pchnęłam Damona tak, że odsunął się ode mnie o parę kroków, mimo że natarłam na niego jak na mur. Obawiałam się, że niebieskooki zareaguje na to agresywnie, jednak tak naprawdę nawet nie zaszczycił mnie wzrokiem patrząc na coś co głośno zawarczało. Powoli odwróciłam się do kierunku z którego dobiegały dźwięki. Zobaczyłam dużego, czarnego wilka z żółtymi oczyma. Z moich ust wydarł się krótki wrzask. Nagle jak za dotknięciem czarodziejskie różdżki znalazłam się za Damonem, który przyjął pozycję jak do skoku. Byłam niemal pewna, że teraz jego oczy zieją czarną pustką, a z ust wystają dwa kły. Kiedy znów usłyszałam niepokojący dźwięk pochodzący od wilka wychyliłam się lekko zza wampira i ku mojemu zdumieniu na ziemi leżał nagi Tyler wydając z siebie ciche jęki. jego zmęczone ciało lśniło od potu. Wampir zabawnie zasłonił mi oczy i obrócił tyłem do wilkołaka.
- To nie są widoki dla dam – powiedział żartobliwie. Rozpiął swoją koszulę i zniknął. Stałam przez chwile wpatrując się w brudną ścianie baru próbując sobie wszystko poukładać w głowie. Powoli przestawałam wierzyć własnym zmysłom.
Powoli obróciłam się w kierunku leżącego chłopaka, który teraz w biodrach był przepasany czarną koszulą Damona. Wiedziałam, że Tyler jest wilkołakiem, ale co innego wiedzieć, a co innego widzieć. To było dla mnie za dużo. Chciałabym wrócić szybko do pensjonatu spakować się i wyjechać jak najdalej od tego miasteczka. W sumie zawdzięczam życie wilkołakowi, który także mógł mnie zabić. O ironio! W sumie to nie byłoby takie złe. W końcu i tak mnie Damon dopadnie.
Jednak teraz kiedy próbował pomóc Tylerowi przez myśl przemknęło mi się, że może on nie jest taki zły na jakiego wygląda? Bzdura! Przecież przed chwilą próbował mnie zabić.
Z drugiej strony, czemu pomaga swojemu przeciwnikowi?
Jego jasny tors kontrastował z czernią nocy i jednoczenie jego hebanowe włosy lśniły w świetle księżyca. Widziałam każdy ruch jego mięśni kiedy podnosił z ziemi wilkołaka. Tak był niesamowicie przystojny i jednocześnie śmiertelnie niebezpieczny.
Stop! O czym ja w ogóle myślę przecież to mój wróg?! Byłam totalnie roztrzęsiona i nie potrafiłam składnie myśleć. To jedyne wytłumaczenie.
Nagle wzrok wampira spoczął na mnie.
- Zamknij buzię, bo ci jakiś komar wleci – powiedział z firmowym uśmiechem by nagle spoważnieć – powiedz Caroline, że niosę wilczka do domciu – i w wampirycznym tempie zniknął mi z oczu. Nadal zdezorientowana, chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę baru.
_______________________________________________________________________________
Tak wiem zabijecie mnie . Łapę duże opóźnienie z powodu szkoły i innych spraw osobistych, ale w końcu znalazłam czas, żeby coś dodać. Wiem, że krótkie, ale na nic więcej nie mogłam się dziś zdobyć.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Zapraszam do czytania i komentowania.
Pozdrawiam ;*