poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 41

- Chyba masz rację - odpowiedziałam po cichu - za godzinę pod lasem, przy wjeździe do posiadłości Salvatorów.
Katherine nie odpowiadając nic rozłączyła się. Odłożyłam telefon tuż przed przybyciem Damona do kuchni. Zjadłam jajecznice, którą podkradał mi dla zabawy czarnowłosy popijający krew z szpitalnego woreczka.

- Masz dzisiaj zadziwiająco dobry humor.
- Nie mogę pozwolić, żebyś ciągle była smutna. Nie martw się. Nie pozwolę cię skrzywdzić Klausowi - powiedział całując mnie szybko w czoło i wyszedł z domu.
W końcu i ja mogłam spokojnie wziąć kąpiel i przygotować się do spotkania z Katheriną. Założyłam na siebie delikatną ciemno różową sukienkę przed kolano z odkrytymi plecami, czarne botki i czarną skórzaną kurtkę. Wolałam być gotowana na kolejne prośby pokazania mojego pięknego znaku Wilkołaczej Królowej. Włosy zostawiałam luźne. Tak przygotowana ruszyłam na spotkanie z Petrovą.  Kiedy dojechałam w wyznaczone miejsce czekała już tam na mnie wampirzyca. Szybkim krokiem podeszła do mnie jak tylko zdążyłam wysiąść z auta.
- Powiedziałaś Klausowi! - syknęła.
- Powinnaś zacząć od ' Przepraszam, że szalony łowca zaatakował ci przyrzeczonego' - odpowiedziałam wkurzona.
Katherina szybkim ruchem złapała mnie za gardło i lekko poddusiła. Złapałam za jej dłoń, aby dostarczyć sobie odrobinę tlenu.
- Nie radzę atakować Królowej Wilków. Przekonałaś się jak to się ostatnio skończyło.
Zezłoszczona puściła mnie. Odetchnęłam z ulgą, ale nie dał jej po sobie poznać.
- Jak uruchomiłaś gen?
- Sam się uruchomił, a dużą zasługą tego był atak łowcy na Damona.
- Skąd mogłam wiedzieć, że Christian rzuci się na niego ? - zapytała odrzucając swoje kręcone brązowe włosy.
- To łowca! Oni rzucają się na każdego wampira, a ten wręcz jest pozbawiony kontroli nad tym.
- Jak widzisz ja żyje. Stoję tu przed tobą w całej okazałości. Zresztą, czy mówiąc o spotkaniu zapoznawczym z Christianem mówiłam też o Damonie? - zapytała rozbawiona.

- Nie dałaś sobie wyjaśnić. Zabierz stąd łowce, jeśli chcesz żyć.
- Bo chce tego Klaus? - zapytała rozbawiona.
- Nie. Ty powinnaś tego chcieć.
Spojrzała na mnie z zainteresowaniem i przekrzywiła głowę.
-Jeśli ginie jakiś pierwotny to wraz z nim cała linia krwi. Wymieniać o kim mowa?
- To nie możliwe - powiedziała nagle poważniejąc - Wysłałam Christiana do domu Mikealsona.
- Co takiego ?! - wrzasnęłam.
Szybko wsiadłyśmy do swoich aut. Ruszyłam z piskiem opon zawracając. Musiałyśmy jak najszybciej dotrzeć do domu pierwotnego. Przede mną jechała wampirzyca, więc mogłam ten czas poświęcić na szybki telefon do Damona. Na moje nieszczęście nie odbierał. Przed oczami stanął mi obraz nieżywego bruneta. Potrząsnęłam głową automatycznie przyśpieszając.
Już po chwili zajechałyśmy pod największą wille w miasteczku. Na schodach klęczał mój przyrzeczony z kołkiem tkwiącym w brzuchu. Podbiegłam do niego, a Katherina wpadła jak burza do środka.
- Boże, Damon! - powiedziałam klękając obok.
- Wyciągnij to ze mnie - syknął z bólu.
- Na trzy - powiedziałam drżąc z adrenaliny.
- Raz, dwa, trzy - i pociągnęłam. Wampir wydobył z siebie jęk bólu. Kołek był zaopatrzony w dodatkowe haczyki które przy wyjmowaniu z ofiary rozdzierały mu ranę. Chciałam mu pomóc wstać i odprowadzić do auta.
- Nie. Idź zobacz co się dzieje w środku. Ty jesteś nadal człowiekiem, księżniczko. Łowca zabije i Katherinę i Klausa, jeśli nie posłucha człowieka - powiedział.
Miał rację wpadłam szybko do domu Mikealsona. W salonie wszyscy mierzyli się wzrokiem. Klaus spoglądał na Christiana, który w ręku trzymał kołek z białego dębu wycelowany w jego pierś.
W oczach pierwotnego błyskały złote tęczówki. Katherina stała nie wiedząc co robić.
- Zostaw go ! - krzyknęłam do łowcy.
- Zamilcz zła, ludzka istoto! Nie wiesz co on zrobił! Zabił mi ojca. Teraz wszystko pamiętam. Wiem czemu wybrała mnie potężna czarownica.

- Esther. No tak, moja kochana mamusia - zadrwił pierwotny. - A co do ciebie chłopcze, nie pamiętam twojego tatusia. Zabiłem ich tylu, że nie pamiętam - powiedział mu prosto w twarz. Christian rzucił się rozwścieczony na Klausa. Chwile tarzali się po podłodze, aż łowca zawisł z kołkiem nad Nikiem.
- Christaian, nie! - wrzasnęła Petrova.  Chłopak się zawahał, a to wystarczyło, że Pierwotny rzucił nim o ścianę i zniknął. Dopiero po chwili poczułam ostre szarpnięcie.
- Jeden zły ruch, a ona zginie.
Chłopak podniósł się z ziemi i groźne spoglądał na nas. Przełknęłam ślinę. W jego oczach widziałam szaleństwo nie był w stanie zapanować nad instynktem. Tylko czemu nie może zaatakować Katheriny?
- Nie, Christian. Jeśli go zabijesz, to i ja umrę.
Jego oczy nie co się ożywiły. Spojrzał na wampirzyce.
- O czym ty mówisz? - zapytał dziwnym charczącym głosem.
- Z pierwszym ginie jego cała linia krwi.
Christian opuścił kołek, a już po chwili nie było ani jego ani wampirzycy. Czekałam kiedy Klaus wypuści mnie ze zbyt mocnego ucisku.
- Przepraszam, Amelko - szepną, łapiąc mnie za głowę i obracając ją szybkim ruchem, a potem była już tylko ciemność.
____________________________________________
Oto kolejny rozdział. Co o nim sądzicie? Tylko nie krzyczcie na mnie za Amelię...

Czytam = komentuje :)

1 komentarz:

  1. Wreszcie się doczekałam ! Boże urwałaś w takim momencie ! Co będzie dalej, jak zareaguje Damon na to wszystko ! Kiedy wreszcie będzie baaardzoo romantyczna scena Damona i Amelii ! ?
    Jak ja kocham tego bloga ♥ !
    Pisz szybko kolejny rozdział !

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń